Ptak został znaleziony na jednej z łąk w gminie Żychlin, ciągnął za sobą skrzydło. Błyskawicznie znalazł się pod opieką grupy mieszkańców, którzy w ramach inicjatywy „Bocian” zajmują się tymi ptakami. Dodajmy, że ta inicjatywa funkcjonuje na terenie wspomnianej gminy Żychlin.
Ranne zwierzę trafiło do Ptasiego Azylu Warszawskiego ZOO. Pan Artur z inicjatywy „Bocian” informuje nas, że personel Azylu podszedł do sprawy bardzo profesjonalnie.
Podczas badania okazało się, że ptak odniósł poważne obrażenia w wyniku postrzału.
- Nasz podopieczny jest już po amputacji skrzydła, nie wróci już na wolność, a to wszystko dzięki ludzkiej głupocie, o ile można to tak delikatnie nazwać – mówią wolontariusze „Bociana”.
Lucek, bo tak dostał na imię, został postrzelony w lewe skrzydło, spadł na linie energetyczne (świadczą o tym ślady spalonych piór), to doprowadziło do upadku i otwartego złamania lewego przedramienia.
- Kilka dni wcześniej w tej miejscowości znaleziono dwa martwe bociany. Przypadek? Nie sądzę! Poinformowaliśmy odpowiednie służby o możliwości popełnienia przestępstwa. Lucek zbiera siły, ale jego życie nie będzie wyglądać tak jak dawniej – mówi Pan Artur.
- Bocian jest już po amputacji przedramienia w lewym skrzydle. Podczas badania w znieczuleniu ogólnym stwierdziliśmy kilka rzeczy. W ranie, w czasie oczyszczania miejsca złamania znaleźliśmy śrut. Bocian został postrzelony. Dalsze badanie RTG wykazało, że nie był to pierwszy postrzał. Zakładamy, że najpierw strzelano do niego w czasie migracji (na zdjęciu RTG są widoczne odłamki śrucin w środkowym placu prawej stopy). Potem strzelano do niego już w Polsce, najprawdopodobniej z wiatrówki – wskazuje na to pocisk w skrzydle – komentują przedstawiciele Ptasiego Azylu.
Po całej operacji ptak wybudził się pod kroplówką. Obecnie stoi już na nogach. Dobra informacja jest taka, że ptak ma apetyt.
W czasie narkozy bociana, zrobiono mu również endoskopię, żeby sprawdzić czy „wewnętrznie” wszystko jest w porządku.
Inicjatywa „Bocian” przypomina, że te ptaki są gatunkiem chronionym. Nie wymagają specjalnej troski jako gatunek, nie są zagrożone wyginięciem.
- Ale jeśli takie zachowania ludzi nie będą piętnowane i wyciągane konsekwencje to nie zobaczymy na niebie, na polach czy łąkach tego wspaniałego ptaka, a jest on naszym symbolem. Zaznaczmy, że nie jest szkodnikiem więc skąd pomysł żeby do niego strzelać? – pytają wolontariusze.
Wkrótce ruszy zbiórka pieniędzy na rehabilitację ptaka. Na pewno będziemy informować o dalszych losach Lucka i działalności inicjatywy „Bocian”.