Mariusz Czubaj jest polskim literaturoznawcą, antropologiem kulturowym i przede wszystkim autorem powieści kryminalnych. Jego powieść "21:37", pierwsza z cyklu z profilerem Rudolfem Heinzem, otrzymała Nagrodę Wielkiego Kalibru dla najlepszej polskiej powieści kryminalnej i sensacyjnej 2008 r. Z kolei "Martwe popołudnie" rozpoczyna kolejny cykl powieściowy z ekspertem do spraw bezpieczeństwa i specjalistą od poszukiwań zaginionych, Marcinem Hłaską. Powieść zdobyła specjalne wyróżnienie „za wyjątkową formę narracyjną i publicystycznie odważny obraz Polski” na festiwalu Kryminalna Piła (2015). W 2017 otrzymał po raz drugi Nagrodę Wielkiego Kalibru za powieść "R.I.P." – najlepszą polską powieść kryminalną i sensacyjną 2016 roku. Dziś podzielił się z nami swoimi doświadczeniami.
Dlaczego kryminały? Otóż jak sam powiedział, kryminał stał się gatunkiem dominującym, ale jego zdaniem profesjonalizacja tego gatunku zabija literackość.
- 20 lat temu gdyby ktoś powiedział, że kryminał polski będzie popularniejszy niż polskie sci-fi czy fantasy, niż Lem, Sapkowski, Zajdel, to człowiek by się puknął w głowę. Kryminał dochodzi do punktu szczytowego, albo już do niego doszedł. Nie jest przypadkiem, że różni autorzy piszący kryminały powiadają, że właściwie chcą zrobić trochę coś innego- mówił pisarz.
Pisanie książki według niego nie jest robotą dla indywidualisty. "Jestem wart tyle, ile mój redaktor czy konsultanci powieściowi". Kim zatem jest Mariusz Czubaj? Na pytanie czy czuje się weteranem kryminałów odpowiedział z humorem:
- Ja się czuję dinozaurem. Gdyby była literacka Dolina Charlotty, to powinienem tam występować i mieć skansen dla dinozaurów - powiedział.
Ale jak przyznał, czuje swego rodzaju wyczerpanie kryminalne. Dlatego też obecnie pracuje nad powieścią odbiegającą od tego gatunku. W niej cofniemy się do roku 1969 i poznamy środowisko polskiej muzyki jazzowej tego okresu. Zatem jaką autor ma metodę na to, aby skrupulatnie odwzorować czasy i miejsca będące tłem wydarzeń?
- Po czym poznaje się dobrego pisarza? Po detalach. Zaczynając tę nową powieść dla mnie było ważne, jaka pogoda była podczas pogrzebu Krzysztofa Komedy. Na stole u mnie leżą mapy topograficzne przedstawiające chociażby linie tramwajowe czy autobusowe przebiegające wówczas przez miasto. W poprzednich powieściach osadzając akcję w Katowicach pojechałem tam, poznałem to miasto i wiedziałem, jak je opisać. Nie używałem gwary śląskiej, bo czytelnik poznałby, że jest to sztuczne. Po co? Nie chcę robić stylizacji i oddawać charakteru miejsca akcji w sposób, w jaki nie potrafię tego robić - opowiadał pisarz.
Nowa powieść ma być oderwaniem od kryminałów, ale jak zaskoczyć nimi czytelnika mającego do wyboru albo polskie dzieła albo skandynawskie? Dla kogo Mariusz Czubaj je tworzy? Co lubi wplatać do swoich powieści?
- Nie mam dylematu czym zaskoczyć czytelnika, sam siebie muszę zaskoczyć. Bardzo lubię pisać dla samego siebie. Sam nie chcę się nudzić pisząc to. Z nikim się nie ścigam, nie mam potrzeby napinania się przy tworzeniu. Dlatego nie lubię powieści "21:37", bo spinałem się pisząc ją. Do swoich książek często wplatam codziennie rozmowy, których jestem świadkiem i często nawet jeśli w kontekście całej powieści nie mają one większego sensu. Lubię podsłuchiwać i podglądać ludzi, dlatego też lubię podróżować komunikacją publiczną - tłumaczył.