Jak człowiek z wróblem? Wszystko jest możliwe...

Opublikowano:
Autor:

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Lifestyle Choć nadal jest jednym z najliczniej występujących ptaków lęgowych w Polsce, wg danych z 2015 r. w ciągu ostatniego dziesięciolecia jego liczebność silnie spada, do czego przyczyniają się masowe termomodernizacje budynków (brak miejsc lęgowych) i mniejsza dostępność pokarmu na wsi. Mowa tu o wróblu, a dokładnie mazurku, który mimo swojej dzikiej natury, czasami staje się najlepszym przyjacielem człowieka, tak jak w przypadku pani Marleny mieszkającej w podkutnowskiej wsi, u której wróbel poczuł się jak ryba w wodzie.

Riki (bo tak została nazwana ptasia przyjaciółka pani Marleny) tylko z pozoru wyglądała na zwykłego wróbla. Rzadko jednak można oglądać dzikiego ptaka żyjącego nie tylko z człowiekiem, ale nawet czworonogami i to o myśliwskich korzeniach. Riki potrafiła jeść prosto z widelca, grać w gry na smartfonie, obce jej było życie w klatce. Jak doszło do tego, że znalazła się w domu pani Marleny?

- Znalazł ją pies, najprawdopodobniej wypadła z gniazda. Nie przeżyłaby bez opieki, była tylko lekko opierzonym pisklęciem - wyjaśnia Marlena Janik.

Przypadek? Raczej szczęście w nieszczęściu. Pod opieką pani Marleny poza Riki są jest również dwoje dzieci, psy oraz koty. Jak na ptasie towarzystwo reagowała reszta domowników?

- Psy ochoczo polowały na ptaszka gdy nie patrzyłam, ale ten był sprytniejszy... Za to gdy obserwowałam, wiedziały doskonale, że im nie wolno. Z kotami kontaktu nie było, gdyż do domu nie wchodzą - mówi pani Marlena.

Naturalnym środowiskiem ptaka był dom pani Marleny, który, można powiedzieć, znany był Riki od kołyski. Były próby "zwrócenia" zwierzęcia naturze?

- Były takie próby, jednak Riki nie czuła się bezpiecznie będąc z dala od ludzi, nie miała też wykształconego lęku przed drapieżnikami. Zdarzyło się tak, że wyleciała i spędziła kilka godzin na zewnątrz, jednak ochoczo wróciła do domu, gdy tylko zobaczyła znajomego człowieka i otwarte drzwi od tarasu - opowiada kobieta.

Jednak wszystko co dobre, szybko się kończy... Riki kilka dni temu, po 6 miesiącach pobytu w domu pani Marleny odleciała za tęczowy most, pozostawiając rodzinę w żałobie.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE