Galimatias z tajemniczym zwierzęciem w roli głównej miał miejsce w ubiegły czwartek w przy ul. Gajowej w Łącku.
Dostaliśmy dziwne zgłoszenie. Biały pies, najprawdopodobniej przywiązany do drzewa, w miejscowości Łąck koło Gostynina. Do tego mms ze zdjęciem. Ze zdjęcia, które dostała jedna z nas jasno wynika, że to jednak nie pies - to lis. Lis polarny- relacjonuje wydarzenie fundacja Animal G(h)ost.
Pani Beata, jedna z członkiń fundacji, natychmiast pojechała pod wskazany adres. Jak opowiada, na miejscu zastała wielkie zamieszanie i armię szafujących rozwiązaniami ludzi. Wśród nich była rodzina, której jakiś czas temu zaginął lis "domowy", osoby z Płocka, przypadkowi gapie i mężczyzna, który prawdopodobnie pracuje na pobliskiej fermie futrzarskiej. Ten ostatni podjął nawet nieudaną próbę schwytania piesaka.
Urywające się telefony, [...] ogólny gwar: "żywołapka z gminy, Nie, nie mają... Pętla, kto ma ? Miasto?, Gmina? Nie, więcej ludzi potrzeba... Animal Ghost ma przyjechać..." W końcu Beata oznajmiła że jest właśnie z Animal Ghost i...Wszyscy zniknęli... Na "łączach została tylko pani Ania z OTOZ Animals Płock.
Wtedy gostynińscy animalsi zadzwonili po zaprzyjaźnionego weterynarza, Krzysztofa Michalaka. Jak relacjonują, lekarz przyjechał w mgnieniu oka, uzbrojony w niezbędny sprzęt. Po kilku próbach, weterynarz wraz z panią Beatą zdołali schwytać rezolutnego lisa. Krzysztof Michalak ocenił fachowym okiem, iż zwierzę ma typowy chód klatkowy, więc najprawdopodobniej uciekło z pobliskiej fermy lisów. Tym samym piesak wygrał złoty los na loterii.
Weterynarz zapewnił fundacji dużą klatkę kennelową, niezbędny sprzęt do dalszej opieki nad zwierzęciem oraz zaoferował pomoc weterynaryjną. Do niedzieli piesak przebywał pod opieką Animal G(h)ost, następnie OTOZ Płock przewiozło go do Ośrodka Okresowej Rehabilitacji Zwierząt w Jelonkach. Przed wyjazdem lisek otrzymał nowe imię. Nie bez kozery, futrzaka ochrzczono Yeti; w końcu nie co dzień lis polarny pomyka po łąckich polanach.