W szpitalu, ale w pracy. Krzysztof Lipiński chory czy nie?

Opublikowano:
Autor:

W szpitalu, ale w pracy. Krzysztof Lipiński chory czy nie? - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Region Wiele emocji budzą kolejne działania Krzysztofa Lipińskiego, który mimo zawieszenia wciąż nie daje o sobie zapomnieć. W mieście coraz głośniej brzmi pytanie czy burmistrz wciąż steruje miastem z tylnego fotela a nieustannie dostarczając zwolnienia lekarskie gra na nosie wymiaru sprawiedliwości? Odpowiedzi na te i inne pytania próbowali uzyskać miejscy radni oraz nasz reporter. Okazuje się, że...

Na 20 kwietnia zaplanowana była kolejna rozprawa związana z przekroczeniem uprawnień przez burmistrza. Jednak dzień wcześniej wyszło na jaw, że stan Krzysztofa Lipińskiego mocno się pogorszył. Sytuacja okazała się na tyle poważna, że włodarz trafił do szpitala. Jak dowiadujemy się z Wydziału Karnego, rozprawa została przełożona na 23 maja br. Jednak chorobę Lipińskiego podają w wątpliwość zarówno mieszkańcy królewskiego miasta, jak i radni. Uważają, że burmistrz łamie zakazy nałożone na niego przez prokuraturę. Ma to związek z wydarzeniem z 6 kwietnia. Tego dnia burmistrz również miał stanąć przed obliczem Temidy i odpowiadać na prokuratorskie zarzuty. Tak się jednak nie stało, gdyż do sądu wpłynęło jego zwolnienie lekarskie. Jednak tego samego dnia miała miejsce stłuczka samochodu należącego do Urzędu Miasta. Na jego pokładzie podróżował zawieszony burmistrz, Krzysztof Lipiński.

Rokicki pod gradem pytań

W ubiegłym tygodniu odbyła się nadzwyczajna sesja, w trakcie której poruszono wiele spraw związanych z Lipińskim. W jej trakcie rajcy miele wiele uwag i pytań do Andrzeja Rokickiego. Zastępca burmistrza, który zabrał z miejsca kolizji Krzysztofa Lipińskiego, wyczerpująco opowiedział o wydarzeniach z początku kwietnia.

- Ja nie byłem uczestnikiem tej kolizji. O godzinie 9 dostałem informację od sekretarki, że pojazd służbowy, którym kieruje nasz kierowca, uczestniczył w kolizji. Nie wiedziałem czyja wina, ani czy ktoś odniósł obrażenia, wsiadłem w swoje auto, podjechałem na miejsce. Na ulicy Ozorkowskiej zastałem samochód, kierowcę, a przy tym samochodzie stał pan Lipiński – opowiadał zastępca burmistrza.

Jak tłumaczył radnym, po upewnieniu się, że nikomu nic się nie stało, a o wszystkim jest powiadomiona policja, Rokicki zabrał Lipińskiego do swojego auta i odwiózł go do domu.

Radnych te tłumaczenia nie przekonywały. Zastanawiali się, jak to możliwe, że burmistrz zawieszony w czynnościach, mógł znaleźć się w urzędowym samochodzie.

- Kierowca stwierdził, że jadąc ulicą Belwederską, spotkał burmistrza, zaproponował podwózkę, wsiadł do auta i pojechali. Przejechali dosłownie kawałek drogi. Kierowca mówi, że w związku z tym, że była brzydka pogoda to zaproponował panu Lipińskiemu transport – mówił Andrzej Rokicki.

Radni będą działać?

Rokicki dodał, że ani wobec kierowcy, ani sekretarza miasta nie zostaną wyciągnięte żadne konsekwencje, ponieważ na podróże po mieście nie wypisuje się tzw. "delegacji". Natomiast sam kierowca, podobnie jak on, wykazał się ludzką przyzwoitością. Radni przekazali jednak sprawę do komisji rewizyjnej, która ma wyjaśnić wszystkie okoliczności kwietniowej kolizji. Sytuacja jest jednak wyjątkowo dynamiczna, i nie wykluczone, że samorządowcy skierują list otwarty do sądu z apelem o podjęcie działań ws. Krzysztofa Lipińskiego.

- Nie dziwię się mieszkańcowi, który czyta w mediach, że pan burmistrz jest chory i leży w szpitalu, a drugiego dnia spotyka go na ulicy. Pierwsze zarzuty padają do nas, że milczymy i dajemy przyzwolenie. Mówię "koniec z milczeniem i przyzwoleniem". Niewiele możemy w tej sprawie zrobić, ale myślę, że nasz apel o podjęcie działań dążących do jakiegokolwiek wyjaśnienia sprawy, może w jakiś sposób pomóc – mówił przewodniczący Kulesza.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE