W centrum uwagi znalazł się projekt mający na celu finansowe docenienie par, które przeżyły razem co najmniej pół wieku. Zamiast dotychczasowego symbolicznego medalu ma pojawić się rzeczywiste wsparcie, które odczują w domowym budżecie. Według przedstawionych założeń „pary po ślubie z odpowiednim stażem otrzymają świadczenie pieniężne. Będzie to jednorazowa wypłata — po 50 latach pożycia małżeńskiego pary dostaną jednorazowo 5 tys. zł”. Aby uzyskać świadczenie, wystarczyłoby złożyć wniosek w lokalnym urzędzie miasta lub gminy.
Takie rozwiązanie oznacza rezygnację z form upamiętniających na rzecz instrumentu, który miałby realną wartość użytkową. Nie chodzi już tylko o gest wdzięczności, ale także o pomoc materialną dla osób, które całe życie przeszły wspólnie — często rezygnując z własnych ambicji na rzecz rodziny.
Alternatywny pomysł: świadczenie wzrastające wraz z długością małżeństwa
Inicjatywa społeczna, która zainicjowała debatę, zaproponowała wariant bardziej zróżnicowany. Oparto go na zasadzie progresywności — im dłuższy staż małżeński, tym wyższa wypłata. Jak wskazał jeden z autorów projektu, „w zależności od stażu małżeńskiego — wsparcie dla par z długim stażem wynosiłoby 5 tys. zł (dla par 50 lat po ślubie), 6 tys. zł (60 lat po ślubie), 7 tys. zł (70 lat po ślubie) itd.”. Taki model miałby wyróżniać tych, którzy wspólnie dotrwali nie tylko do złotych godów, ale także dalej — aż do diamentowych i żelaznych rocznic.
Świadczenie dla małżeństw bez podatku i bez utraty innych świadczeń
Kluczowym atutem planowanego dodatku ma być jego pełna ochrona finansowa. Propozycja zakłada, że środki nie będą obciążone żadnym podatkiem dochodowym, a także nie zostaną zajęte przez komornika. Wprost zapisano, że jednorazowa wypłata będzie „wyłączona spod potrąceń i egzekucji komorniczej”. Co więcej, świadczenie nie powiększy dochodu, dzięki czemu seniorzy nie stracą prawa do innych form wsparcia.
Projekt przewiduje również mechanizm osłonowy przed inflacją. Zgodnie z nim „świadczenie ma być waloryzowane raz w roku, tak samo jak emerytury i renty, więc kolejne roczniki uzyskujące prawo do świadczenia otrzymywałoby je w wyższej kwocie”. Oznacza to, że osoby, które osiągną wymagany staż w kolejnych latach, będą mogły liczyć na wyższe wypłaty niż ich poprzednicy.
Statystyki rozwodów pokazują skalę wyzwania
Zanim przejdziemy do szacunków wydatków, warto spojrzeć na dane dotyczące trwałości małżeństw. Najnowsze zestawienia pokazują, że liczba rozpadających się związków przewyższa liczbę nowo powstałych. W jednym z ostatnich kwartałów orzeczono 15,1 tysiąca rozwodów, podczas gdy zawarto 11,6 tysiąca małżeństw. Przeliczenie tego na populację daje 15 rozwodów na każde 10 tysięcy istniejących związków, a w skali roku rozstaje się około 60 tysięcy par.
Rozpad relacji przestaje być zjawiskiem wyjątkowym — dziś nawet 40–45 procent małżeństw kończy się rozwodem. Różnice są szczególnie widoczne między miastami a wsią — w aglomeracjach rozwody występują trzy razy częściej. Średni wiek osób decydujących się na rozstanie to 43 lata wśród mężczyzn i 41 lat wśród kobiet, a przeciętny związek trwa przed zakończeniem około 14 lat.
Ponad pół miliona osób może skorzystać z nowego rozwiązania
Wprowadzenie świadczenia wiązałoby się z koniecznością uwzględnienia ogromnej grupy uprawnionych. Według oficjalnych danych „liczba małżeństw posiadających co najmniej 50-letni staż małżeński (zawartych w 1975 roku i wcześniej) wynosi 625 336”. To oznacza, że potencjalny koszt wypłat przekroczyłby 3 miliardy złotych.
Czy finansowa gratyfikacja odmieni sposób myślenia o relacjach
Pozostaje pytanie, czy dodatkowa wypłata będzie jedynie symbolicznym ukłonem w stronę starszego pokolenia, czy też stanie się sygnałem dla młodszych, że warto stawiać na trwałość zamiast chwiejnych emocji. Być może po raz pierwszy od dawna rozmowa o małżeństwie zaczyna dotyczyć nie tylko jego kryzysu, ale także jego siły.
Komentarze (0)