Po pięciu spotkaniach ćwierćfinałowych Krosna wydawało się, że drużyna z Podkarpacia, może mieć problemy z kondycją, rzeczywistość okazała się zupełnie inna…
- Bez przesady, mieli wystarczająco dużo czasu żeby się zregenerować. Z resztą nie ma lepszego treningu niż mecz, także uważam, że seria z Dąbrową Górniczą zadziałała tylko z korzyścią dla krośnian.
Początek obu weekendowych spotkań był bliźniaczo podobny do siebie. Zawodnicy MOSiR-u szybko wyszli na kilkupunktowe prowadzenie, musieliście gonić…
- Każdy mecz ma swoją historię. Można przegrać początek i wygrać mecz, wtedy nikt nie ma pretensji o pierwszą kwartę. Niestety dla nas, oba mecze przegraliśmy i możemy gdybać, co by było jak byśmy lepiej zaczęli. Tylko szkoda czasu na to.
Po słabszym początku w pierwszym spotkaniu, doszliście rywala, później to wy mieliście inicjatywę. Na 2,5 minuty do końca meczu prowadziliście 7 oczkami, co się stało w końcówce?
- W drugiej połowie narzuciliśmy szybkie tempo gry i chyba tak się rozpędziliśmy, że zapomnieliśmy w odpowiednim momencie zwolnić i grać dłuższe akcje. W końcówce zadecydowały pojedyncze akcje, taki jest sport.
Po sobotniej wygranej goście poczuli przysłowiową krew, wiedzieli, że wygranie drugiego pojedynku postawi ich w bardzo komfortowej sytuacji. Wytrzymali fizycznie i rzut doświadczonego Marcina Salomonika zakończył marzenia o wygranej…
- Trafili kilka niesamowitych rzutów w niedzielnym meczu. Szczęście było po ich stronie, może teraz uśmiechnie się do nas.
W drugim spotkaniu sędziowie w półtorej minuty odgwizdali trzy przewinienia Brękowi, który szybko musiał opuścić parkiet, czy ta sytuacja miała wpływ na postawę zespołu?
- Początkowo byliśmy trochę zdezorientowani, bo jednak Dawid nas przyzwyczaił do swojej obecności na parkiecie, ale myślę, że Kamil dał dobrą zmianę i zespół nie stracił, na jakości
Chociaż bilans pojedynków z Krosnem jest dla Was niekorzystny, to jednak na parkiecie rywala wygraliście. Jak się przygotowujecie i z jakim nastawieniem jedziecie do Krosna?
- Czujemy podekscytowanie zbliżającym się weekendem. W zasadzie to musimy do każdego meczu podejść jakby to miał być nasz ostatni mecz w tej serii, bo tak może być. Cały sezon ciężko pracowaliśmy żeby się tu znaleźć i właśnie grać takie mecze, więc nie pozostaje nam nic innego jak walka do upadłego. Najlepiej zwycięska.
Powodzenia
-Nie dziękuję