Skargę napisały 3 kobiety pragnące skorzystać z usług firmy Marqs. Do wglądu otrzymała ją również nasza redakcja. W piśmie nietrudno odszukać irytacji i zastrzeżeń co do rzetelności przedsiębiorstwa. Brak możliwości dostania się z Łodzi do Gostynina, czy długie oczekiwanie na mrozie to powody, dla których kobiety postanowiły nagłośnić sprawę. Sytuacja opisywana przez panią Elżbietę, Teresę i Barbarę rozegrała się 3 marca w Łodzi na jednym z przystanków o godz. 14:31, o której to zgodnie z rozkładem jazdy miał zjawić się bus. Tak jednak się nie stało.
- Choć nie wywiązaliście się z zapewnienia zgodnie z rozkładem jazdy przyjazdu busa o godz. 14:31 na przystanek Łódź skrzyżowanie ul. Zachodnia/Lutomierska oraz o godz. 14:34 na kolejny przystanek Łódź skrzyżowanie ul. Zachodnia/Legionów, to pozostawiliście oczekujących na ten kurs pasażerów przy 10-stopniowym mrozie bez informacji i zapewnienia transportu zastępczego, jak postąpiłaby szanująca się i rzetelna firma, tylko pozostawiliście nas samych sobie - czytamy w skardze.
W dalszej części dowiadujemy się o marnych w skutkach próbach skontaktowania się z informacją przewoźnika i samym właścicielem, co z kolei miało zmusić kobiety do skorzystania z taksówki. Podczas podróży udało się jednak nawiązać kontakt z firmą, jednak mężczyzna, który starał się wytłumaczyć paniom zajście miał odnosić się do nich bez szacunku i zrozumienia zapewniając, że kurs odbył się, lecz z opóźnieniem, czego autorki skargi nie zauważyły.
Do sprawy odniósł się sam właściciel firmy Marqs.
- Tego dnia auto, które miało wykonać kurs o godz. 14:31 z Łodzi do Płocka niestety miało awarię i kurs ten odbył się z opóźnieniem ok. 30 min. Zarzuty Pań, iż nie mogły dodzwonić się na informację są nieuzasadnione, ponieważ informacja telefoniczna firmy w soboty jest czynna od 8:00 do 13:00. Nie jesteśmy w stanie zamieszczać informacji na przystankach o ewentualnych awariach, ponieważ zarządca przystanków (ZDiT w Łodzi) kategorycznie zabrania naklejania jakichkolwiek informacji, jak również rozkładów jazdy, które sam rozwiesza. Drugi numer, pod który Panie dzwoniły jest do mnie i po otrzymaniu informacji, że nie było busa niezwłocznie zacząłem wyjaśniać tę sytuację. Po ustaleniu przyczyny opóźnienia kursu poinformowałem, że kurs odbył się z opóźnieniem 30 min. Lecz w tym czasie Pani, jak twierdzi, jechała już taksówką, więc nie może oczerniać firmy, że ww. kurs się nie odbył - wyjaśnia Marek Flejszman.
Panie jednak postanowiły działać i napisały skargę. Ba, zapowiedziały również, że ich roszczenia z tytułu poniesionych dodatkowych kosztów podróży (związanych z wynajęciem taksówki) sprawę przedstawią w sądzie...
- Z każdym klientem staram się rozmawiać z szacunkiem i nie lekceważę żadnego problemu, z jakim dzwonią do mnie pasażerowie. To Pani była zdenerwowana, co jest zrozumiałe i najprawdopodobniej każde moje tłumaczenie byłoby odebrane jako nieposzanowanie pasażerów. Uważamy, że awarie w usługach, które świadczymy, zdarzają się, ale są nieprzewidywalne jak u większości przewoźników. Panie, które złożyły oficjalną skargę do gazety powiadomiły instytucje, które nie mają związku z danym zdarzeniem, co powoduje przedstawienie naszej firmy w bardzo złym świetle. Ze swojej strony pragniemy przeprosić za opóźnienie kursu w tym dniu oraz dołożymy wszelkich starań, aby taka sytuacja więcej nie miała miejsca - odpowiada na zarzuty przedsiębiorca.