Była dyrektor PUP winna! [WIDEO]

Opublikowano:
Autor:

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wydarzenia Zapadł wyrok w sprawie byłej dyrektor PUP - Danuty R. Sąd uznał, że była szefowa pośredniaka złośliwie naruszała prawa pracownicze. Wyrok nie jest jednak prawomocny. Ani oskarżona, jej adwokat, ani prokuratura nie byli obecni podczas ogłoszenia wyroku.Danuta R. była oskarżona o to, że w okresie od 15 lipca 2011 r. do 3 kwietnia 2013 r., działając czynem ciągłym ze z góry powziętym zamiarem, będąc dyrektorem PUP w Kutnie i w związku z tym, wykonując czynności z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych złośliwie naruszała prawa pracowników Powiatowego Urzędu Pracy w Kutnie wobec 11 osób. Dyskryminowała ze względu na przynależność związkową i bezpodstawnie rozwiązała z nimi umowę o pracę.Sąd uznał Danutę R. za winną, ale z aktu oskarżenia wyeliminował słowa "działając czynnem ciągłym ze z góry powziętym zamiarem".

3 tys. grzywny, zwrot kosztów sądowych na rzecz oskarżycieli (po 1680 zł dla ośmiu osób i 1700 zł dla trzech osób) i koszty sądowe - 2850 zł - to kara, którą wymierzył sąd wobec byłej dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy.

Sędzia Sylwester Przygodziński uznał, że wina oskarżonej, choć w jego ocenie była, to nie stanowiła wystarczającej przesłanki do tego, by pozbawić Danutę R. wolności.

Jak to motywował? Konfliktem pomiędzy oskarżoną a związkowcami. Przypomniał pismo do starosty, a także manifestację z kukłą Danuty R. i taczkami, którą zorganizowała Solidarność.

- Wszyscy pokrzywdzeni byli członkami NSZZ Solidarność. Między dyrekcją a organizacją tlił się konflikt i to wieloletni. Nie są znane przypadku, by zwalniani byli członkowie drugiej organizacji związkowej, funkcjonującej przy PUP. Pani Danuta R. twierdziła, że przy zwalnianiu tych osób nie kierowała się ich przynależnością związkową, twierdziła, że nawet o niej nie wiedziała. Jednocześnie składała obszerne wyjaśnienia o nieprawidłośwościach w postępowaniu osób z NSZZ Solidarność. Szerokie opowiadanie o tych okolicznościach wskazuje, że miały one istotne dla oskarżonej znaczenie przy zwalnianiu. Popiera to tezę, że kierowała się rewanżem przy zwalnianiu tych osób - motywował sędzia.

11 oskarżycieli nie było zadowolonych z wymiaru kary, określiło ją jako "symboliczną". Będą się ubiegać o pisemne uzasadnienie wyroku i niewykluczone, że wniosą apelację. Dzisiaj wspierał ich m.in. Waldemar Krenc, szef łódzkiej Solidarności.

- Niestety zdążyłem już przyzwyczaić się do tego, że do sądu przychodzę po wyrok a nie po sprawiedliwość. Manifestacja była końcowym etapem naszego niezadowolenia, następstwem działań byłej pani dyrektor. W mojej ocenie podstawową karą dla takiej osoby powinien być zakaz sprawowania podobnych funkcji - mówił w rozmowie z dziennikarzami.

O częściowej satysfakcji z wyroku mówiła również Jadwiga Piaszczyńska, szefowa Solidarności w PUP.

- Jako związkowcy byliśmy dyskryminowani. W całym konflikcie nasze działania nie były wymierzone przeciwko konkretnym osobom a ich działaniom. To co przez 4 lata działo się w Powiatowym Urzędzie Pracy, kosztowało nas wiele zdrowia. Powtórzę za Waldemarem Krenzem. Szkoda, że do sądu przyszłam po wyrok a nie po sprawiedliwość - skwitowała.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE