– Szliśmy sobie z kolegą i w pewnymmomencie zobaczyliśmy dużego ptaka siedzącego na murku niedalekotorów kolejowych. Zainteresowałem się, bo nigdy niewidziałem takiego „ptaszyska” z tak małej odległości – mówiJakub Wożniak – od razu zauważyliśmy, że coś z nim nie tak.Pióra na skrzydłach miał połamane i nie uciekał. Wyglądałtrochę jak gdyby go poturbował jakiś pies. Obdzwoniliśmy chybawszystkich weterynarzy w Kutnie, w końcu to ptak chroniony – mówiJakub Wożniak, – okazało się, że albo nie mają czasu, albo sięnie znają, albo nie mają klatki. Zawsze jest jakieś wytłumaczenie – podsumowuje. – Do Inspekcji Weterynaryjnej po godzinie 17.00nie sposób się dodzwonić, więc też nikt się niezainteresuje. Dopiero jak się okaże, że ptak był chory i wyniknąz tego jakieś problemy to ktoś zwróci uwagę. Tyle sięmówiło, żeby uważać na chore ptaki, zwłaszcza te duże. Ajak przychodzi co do czego, to się okazuje, że nikt się nie zna inic nie może – zżyma się Jakub.
– Niestety w przypadku znalezieniachorych lub poszkodowanych w wypadkach dzikich zwierząt nie możemywiele zrobić – mówi Jerzy Pasikowski z PowiatowegoInspektoratu Weterynaryjnego w Kutnie – W Łagiewnikach pod Łodziąznajduje się Przychodnia dla Dzikich Zwierząt i to oni zajmują siętakimi przypadkami. Również w każdym zoo pracujeweterynarz, który ma kontakt z drapieżnymi ptakami i powiniennam pomóc – dodaje Pasikowski.
Niestety złapanie ptaka i transport donajbliższego zoo w Płocku jest już naszym problemem... i to dużowiększym niż mogłoby się wydawać, bo ptakom chronionym nie wolnopomagać na „własną rękę”. Wydaje się to śmieszne, alezabrania tego prawo! W stosunku do dziko występujących zwierzątobjętych ochroną gatunkową wprowadzone są następujące zakazy:zabijania, okaleczania, chwytania, transportu, pozyskiwania,przetrzymywania, posiadania żywych zwierząt, posiadania zwierzątmartwych lub ich części. Jak więc dostarczyć „pacjenta” doPłocka?
Nie wiemy jak potoczyły się losymyszołowa z Kutna. Skontaktowaliśmy się dzisiaj z Przychodnią dlaDzikich Zwierząt w Łagiewnikach, która zaoferowała swojąpomoc, niestety w miejscu gdzie wczoraj zaobserwowano zwierzę,dzisiaj już go nie było...