Lis o krok od śmierci
Pan Artur Paul uratował już chyba niezliczoną liczbę dzikich zwierząt, które z różnych powodów nie poradziłyby sobie bez interwencji człowieka. Na co dzień prowadzi Stowarzyszenie „Pomagam Bocianom”, tak więc najczęściej w jego ręce trafiają ptaki.Tym razem było inaczej. Jak opisał na facebooku, w sobotę (4 stycznia) natknął się na lisa, którego zachowanie nie było do końca normalne.
- Spacerując parkiem zauważyłem śpiącego lisa pod drzewem w pobliżu zabudowań. Trochę mnie to zdziwiło. Postanowiłem przyjrzeć się sytuacji z bliska. Lis nie reagował na moją obecność, był bardzo wycieńczony, poderwał się do ucieczki gdy byłem już bardzo blisko, ale nie udało mu się odejść za daleko, ponieważ miał uszkodzoną prawą przednią łapę – relacjonuje Artur Paul.
Kończyna zwierzęcia wyglądała na złamaną. Pan Artur podkreśla, że lisy to zwierzęta niekoniecznie mile widziane w pobliżu gospodarstw, czy ośrodków takich, jak ten, który on prowadzi z uwagi na szkody, które mogą wyrządzać. W tym momencie nie było to jednak najważniejsze.
- To zwierzę przyszło do nas z tak poważnym urazem, więc nie mogłem nie udzielić mu pomocy. Nie ważne czy to szkodnik czy nie, ale też ma uczucia i cierpiał. Postanowiłem go złapać i przewieźć do lecznicy. Lisek dostał leki, kroplówki ponieważ był bardzo słaby. Uraz zapewne nie pozwalał mu polować, więc kwestią czasu byłaby jego śmierć w męczarniach z głodu. Nie bądźmy obojętni pomagajmy – apeluje na koniec Artur Paul.
Warto brać przykład i w podobnych sytuacjach reagować podobnie. Pamiętajmy jednak o podstawowych środkach bezpieczeństwa. Ranne, przestraszone zwierzę może zrobić nam lub sobie krzywdę.
Dlatego jeśli nie jesteśmy pewni, że poradzimy sobie sami, najlepiej poprośmy o pomoc służby, lub specjalistów takich jak przedstawiciele "Pomagam Bocianom".
Wesprzyj "Pomagam Bocianom"
To kolejny raz, kiedy dzięki zaangażowaniu tego stowarzyszenia udało się pomóc dzikim zwierzętom. Dlatego zachęcamy, by dołożyć swoją cegiełkę do jego działalności.„Pomagam Bocianom” działa pod Żychlinem. Stowarzyszenie prowadzi Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt zgodnie z pozwoleniem Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Warszawie.
- Odchowujemy pisklęta, które pozbawione bocianich rodziców nie miałyby najmniejszych szans na przeżycie, przywracamy do naturalnego środowiska bociany, które potrzebują pomocy człowieka. Jesteśmy przystankiem dla bocianów zimujących u nas w kraju, które nie mogły odlecieć ze względu na problemy zdrowotne, kondycyjne – wylicza stowarzyszenie.
Oprócz tego to miejsce jest azylem dla zwierząt, które z powodu różnych urazów nie są w stanie latać i nigdy nie wrócą na wolność.
Warto więc wspierać tę inicjatywę. Jak to zrobić? Szczegóły znajdziesz TUTAJ.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.