Tomasz Dębowski: Jak się czułeś, zaraz po zdobyciu wicemistrzostwa?
Antoni Kaliński: Zmęczony, ale bardzo zadowolony. Nie spodziewałem się osiągnięcia, aż tak dobrego wyniku (122,5 kg). Na złoto było to co prawda za mało, ale ze srebra też trzeba się cieszyć. Tu należą się szczególne podziękowania dla firmy TEVA Kutno, gdyby nie ich pomoc finansowa, nie było by tego sukcesu.
TD: Sporo potu się przelało na treningach…
AK: Oj sporo, każdy osiągnięty wynik to godziny ciężkiego treningu. Tylko dobrze przepracowany okres przygotowawczy daje zamierzone rezultaty. Ja ćwiczę co drugi dzień, w granicach od 1,5 do 2 godzin. Rozgrzewka ogólnorozwojowa, ćwiczenia siłowe i ćwiczenia ze sztangą.
TD: W tym sporcie liczą się tylko mięśnie…
AK:Technika jest ważna tak samo jak siła, np.: w podnoszeniu ciężarów technika jest najważniejsza. W rwaniu, jeden mały błąd techniczny kończy się nieudanym bojem. W sportach siłowych oprócz mięśni liczy się również głowa.
TD: Może czuć się Pan wzorem do naśladowania, takie sukcesy w tym wieku, niejeden młodzieniec mógłby pozazdrościć…
AK: Przede wszystkim, ci co nie ćwiczą powinni oderwać się od komputerów i telewizorów. Dzisiejszej młodzieży niewiele się chce, jest niecierpliwa i jeśli już trenuje, to od razu chciałaby odnosić spektakularne sukcesy. A nie tędy droga, w tym sporcie wszystko trzeba wypracować, co czasami trwa latami. Trzeba ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć, wtedy wyniki przyjdą same. Ci co ćwiczą, chociażby sporty siłowe powinni brać przykład z takich osób jak ja, zobaczyć, że w sporcie można sporo zdziałać nawet w starszym wieku i to bez żadnych wspomagaczy, które dzisiaj są w modzie. Problem z dzisiejszymi młodymi „atletami” jest taki, że najpierw wspomagają się różnymi środkami, sterydami, odżywkami, a dopiero potem idą na trening. Sport powinien być czysty.