- Nie byłem świadkiem tej sytuacji, jednak słyszałem, że doszło do jakiejś awantury. Musiała być naprawdę brutalna, bo na chodniku do dzisiaj widnieją ślady krwi - powiedział nam jeden z mieszkańców Krośniewic.
Rzeczywiście, brunatne plamy nieopodal przystanku autobusowego budzą przerażenie i nie pozwalają zapomnieć o niedzielnej bójce. Co się wtedy wydarzyło? Jak wynika z relacji krośniewiczan, doszło do brutalnej przepychanki, w wyniku której jedna z zamieszanych osób doznała poważnych ran. Sprawca miał zadawać rany nożem, a poszkodowany cudem uniknął śmierci. Bliższe szczegóły zajścia nie są jednak znane - mieszkańcy mówią wprost, że z obawy o własne bezpieczeństwo wolą nawet nie pytać nikogo o niedzielną awanturę.
O potwierdzenie wersji krążącej wśród mieszkańców chcieliśmy zapytać komendanta krośniewickiej policji podkom. Tomasza Borowieckiego, jednak niestety nie zastaliśmy go na komendzie. Sprawę będziemy więc na bieżąco monitorować.