Pomimo setek tysięcy wykroczeń rejestrowanych każdego roku przez fotoradary, system ich egzekwowania okazuje się zaskakująco nieskuteczny. Szacunki resortu infrastruktury pokazują, że aż 40–50 procent mandatów nie jest opłacanych, co przekłada się na realną stratę dla budżetu i – przede wszystkim – utratę zaufania do prawa.
Zjawisko to nie tylko podważa autorytet instytucji publicznych, ale także demotywuje kierowców do przestrzegania przepisów. Obecnie właściciel pojazdu może legalnie odmówić wskazania kierowcy, co w praktyce prowadzi do unikania odpowiedzialności. Służby często nie są w stanie ustalić sprawcy – procedury są długotrwałe, a skuteczność niska.
Rewolucyjna koncepcja: odpowiedzialność przypisana właścicielowi
W odpowiedzi na te niepokojące dane Ministerstwo Infrastruktury zaproponowało rozwiązanie znane już w Europie Zachodniej – odwrócenie ciężaru dowodu. W myśl nowej koncepcji właściciel pojazdu odpowiada za wykroczenie, jeśli nie potrafi wskazać innej osoby jako sprawcy.
– „Chcemy wprowadzić mechanizm, który uniemożliwi unikanie odpowiedzialności. Właściciel pojazdu ma wiedzę o tym, kto użytkował jego samochód i to on powinien to wykazać” – powiedział wiceminister infrastruktury Stanisław Bukowiec.
Inspiracją dla resortu są rozwiązania niemieckie i francuskie, gdzie dzięki takiemu podejściu ściągalność mandatów przekracza 95 procent. Tam odpowiedzialność przypisana właścicielowi uznawana jest za skuteczne narzędzie walki z wykroczeniami drogowymi.
Skutki uboczne? Krytyka ze strony przedsiębiorców
Nie brakuje jednak głosów krytyki. Szczególnie przedsiębiorcy z branż leasingowej i transportowej alarmują, że wprowadzenie zasady domniemanej winy może spowodować chaos organizacyjny i finansowy. Samochody w tych firmach są użytkowane rotacyjnie – często przez wielu kierowców dziennie – co utrudnia dokładne określenie, kto prowadził pojazd w danym momencie.
Branża leasingowa wskazuje również, że jako formalni właściciele pojazdów, leasingodawcy mogliby zostać niesłusznie ukarani. Odpowiedzialność za czyny użytkowników wymagałaby wdrożenia nowych systemów ewidencji, dodatkowych umów i procedur, co oznaczałoby wzrost kosztów.
Eksperci prawni ostrzegają przed naruszeniem zasady domniemania niewinności – fundamentu demokratycznego porządku prawnego.
– „To może doprowadzić do sytuacji, w której ludzie będą odpowiadać za coś, czego nie zrobili, tylko dlatego, że są właścicielami pojazdu. Trzeba bardzo uważać, by nie naruszyć konstytucyjnych zasad odpowiedzialności indywidualnej” – przestrzegają prawnicy.
Mandaty a bezpieczeństwo na drogach
Ministerstwo Infrastruktury podkreśla, że nie chodzi o zwiększenie dochodów państwa, lecz o zapobieganie tragediom na drogach. W 2024 roku, jak podaje Komenda Główna Policji, aż 30 procent wszystkich wypadków było wynikiem nadmiernej prędkości. Dane te są alarmujące, szczególnie w świetle europejskich statystyk, które lokują Polskę w niechlubnej czołówce pod względem liczby ofiar śmiertelnych.
– „Kierowca musi mieć świadomość, że jeśli przekroczy prędkość i zostanie zarejestrowany przez fotoradar, to konsekwencje są nieuniknione” – tłumaczył Bukowiec.
Resort liczy, że nowe regulacje stworzą warunki, w których wykroczenie zawsze będzie pociągało za sobą konkretną karę, co skłoni kierowców do większej ostrożności i rozwagi.
Konsultacje zamiast pośpiechu
Na razie projekt znajduje się na etapie konsultacji. Ministerstwo nie przedstawiło jeszcze projektu ustawy, ale zapowiedziało szerokie rozmowy z przedstawicielami branż i ekspertami prawnymi. Wiceminister Bukowiec podkreślił, że resort bierze pod uwagę różne scenariusze i możliwe złagodzenie przepisów.
Wśród rozważanych rozwiązań pojawił się wariant pośredni: zwiększenie sankcji finansowych za brak wskazania sprawcy, bez przypisywania punktów karnych ani odpowiedzialności administracyjnej. Taka opcja mogłaby ograniczyć nadużycia, nie naruszając przy tym podstawowych zasad prawnych.
Zmiany, które mogą zmienić drogowe realia
Ostateczny kształt przepisów nie jest jeszcze znany. Pewne jest jednak, że planowana reforma stanowi próbę odpowiedzi na rosnącą skalę uchylania się od odpowiedzialności drogowej. Jeśli rząd zdecyduje się na wdrożenie nowego modelu, Polska może dołączyć do grona krajów, w których skuteczność egzekucji prawa drogowego nie pozostawia złudzeń.
Ale każda rewolucja wymaga rozwagi. Równowaga między skutecznością a sprawiedliwością będzie kluczem do powodzenia tej reformy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.