Podstawowym zarzutem wobec proponowanej ustawy o zmianie Kodeksu Wyborczego jest likwidacja jednomandatowych okręgów wyborczych. Według polityków Kukiz '15 Prawo i Sprawiedliwość chce sobie w ten sposób zagwarantować polityczną reprezentację w każdej gminie i powiecie.
- Nie zgadzamy się na kolejnych Misiewiczów, gdzie nie mają znaczenia kompetencje, tylko ważne jest że są to osoby z klucza partyjnego - mówił Juliusz Bielicki.
To nie jedyna wada ustawy proponowanej przez PiS. Kolejne, jakim sprzeciwia się Kukiz '15, to m.in. możliwość kandydowania do rad gmin i powiatów każdej osoby zamieszkałej w danym województwie, co zwiększa w samorządzie liczbę osób niezwiązanych z lokalną społecznością, a ułatwia startowanie w wyborach partii politycznych, którym brakuje kadr na danym terenie.
- Widać modyfikacje, które mają pójść na korzyść partii rządzącej - mówił Marcin Motylewski. - PiS zakłada, że okręgi będą dzielone przez komisarzy. Nie wiadomo według jakich kryteriów będą dzielone okręgi wyborcze - dodał.
Jednak politycy Kukiz '15 dostrzegają również wiele zalet projektu ustawy, m. in nacisk na transparentność - kamery i przezroczyste urny, dwukadencyjność wyborów wójtów, burmistrzów i prezydentów, większe zabezpieczenie obiektywizacji procesu wyborczego - wszystkie wybory, a więc również samorządowe organizować ma Państwowa Komisja Wyborcza, a także transparentność działania samorządów, np. poprzez przeprowadzanie transmisji internetowych z sesji.