- Kiedy w czwartek 7 kwietnia przyjechałam na działkę, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Bez mojej zgody wtargnęło tam kilku mężczyzn, którzy wycięli 85 drzew. Kompletnie osłupiałam, ponieważ nie zgodziłam na wejście na posesję cioci, ani tym bardziej na wycięcie drzew - denerwuje się pani Anna.
Ani pani Anna, ani jej ciocia nie miały pojęcia o wycince, ponieważ decyzja wydana przez starostwo powiatowe nie dotarła do nich na czas. Z treścią dokumentu zapoznały się dopiero dzień po wycięciu orzechów. Co gorsza, kobiety wciąż bezskutecznie walczą o zapłatę należnego odszkodowania za wycinkę. Sprawa dwukrotnie trafiła do prokuratury, jednak za każdym razem została umarzana.
- Nie zamierzam się poddać. Będę walczyć o sprawiedliwość - mówi stanowczo E.Woźniak.
Więcej informacji w bieżącym wydaniu Gazety Lokalnej.