Na Placu Piłsudskiego stawiły się delegacje władz miasta i powiatu, poczty sztandarowe, żołnierze, policjanci, strażacy, a także harcerze, młodzież szkół kutnowskich i inni mieszkańcy Kutna. Obchody utrudniał wiatr i przenikliwe zimno.
– Spotykamy się w sercu miasta, aby modlić się i oddać cześć tysiącom ofiar zbrodni katyńskiej oraz blisko setce zabitych w sobotniej katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem – mówił Zbigniew Burzyński, prezydent Kutna. – Katyń to dla Polaków miejsce sowieckiej zbrodni. W marcu 1940 roku z woli Józefa Stalina władze ZSRR podjęły decyzję o wymordowaniu ponad 20 tys. polskich jeńców wojennych. Stalinowi nie udało się ukryć tajemnicy Katynia przed światem. Pamięć o tych wydarzeniach jest jednym z filarów współczesnej świadomości narodowej Polaków.
Prezydent wspomniał o 169 mieszkańcach Kutna i regionu, którzy także zostali zamordowani przez Rosjan w 1940 roku. Wymienił m.in. płk. Józefa Kusia, płk. Józefa Trepto, st. sierż. Antoniego Widelskiego oraz policjantów - kom. Romana Awtowicza i Franciszka Janasika.
Józef Zawitkowski ubolewał nad splotem tragedii, jakie dotknęły Polskę. Wzywał zgromadzonych na Placu Piłsudskiego kutnian do pogłębienia swojej wiary. – 70. rocznica zbrodni w Katyniu, piąta rocznica śmierci Jana Pawła II, a do tego katastrofa pod Smoleńskiem, śmierć prezydenta i jego małżonki. Tylu szlachetnych i mądrych ludzi. Wszystko nam się splotło w jeden wisielczy powróz, który nas dusi – mówił w trakcie kazania.