Mimo że poziom wody w Ochni nie jest wysoki, to upadek do rzeki z wysokości kilku metrów może skończyć się naprawdę źle. Zagrożeniem są chociażby ostre kamienie, które leżą na dnie. Przekonała się o tym pani Agnieszka Poznańska. Jej pięcioletnia córka Wiktoria wpadła do wody, bo w moście brakowało deski. Uratowała ją babcia.
– Wnuczka szła ze mną przez mostek i zapatrzyła się na pływające po rzece kaczki – relacjonuje pani Jolanta, babcia dziewczynki. – Gdy na chwilę się zatrzymała, zrobiła krok do tyłu i wpadła w dziurę po brakującej desce. Jak najszybciej rzuciłam się na ratunek. Nie mogłam spać w nocach, bo przed oczami wciąż miałam ten wypadek, który omal nie skończył się tragicznie.
– To cud, że dziecku nic się nie stało, a babcia szybko zareagowała – dodaje pani Agnieszka, mama dziewczynki. – Mimo że udało się uniknąć tragedii, to córka boi się teraz nawet wejść na most, ciągle pamięta wypadek. Most nie dość, że nie ma dobrych zabezpieczeń, to deski są coraz bardziej zniszczone. Napisałam w tej sprawie pismo do Urzędu Miasta, jednak nie otrzymałam jeszcze żadnej odpowiedzi.
Jak podkreślają kobiety, most na targowicy lata świetności ma już dawno za sobą, a ubytki i brak zabezpieczenia stanowią zagrożenie szczególnie w dni targowe, gdzie przemieszczają się po nim dziesiątki, a nawet setki ludzi. Dodatkowo obciążają go osoby poruszające się na skuterach, ponieważ deski na moście już teraz nie są stabilne, a duży ciężar tylko pogarsza sytuację. Póki co nie zanosi się na renowację mostu, zabezpieczono jedynie dziurę, przez którą córka pani Agnieszki wpadła do rzeki.
– Uszkodzona deska na moście została zabezpieczona i do końca tygodnia most zostanie naprawiony – informuje Urząd Miasta.
Czy to wystarczy?