- Jak weszłam do mieszkania, to z kilku szuflad były powyrzucane rzeczy, a tam trzymałam pieniądze. Po kilku dniach pieniądze się jednak znalazły, po prostu były w innej szufladzie. Po tym fakcie policja umorzyła śledztwo, a ja musiałam jeszcze wymienić zamki w drzwiach, bo zdaniem policjantów włamywaczka otworzyła je za pomocą wytrychu. Jedno wiem na pewno - to była kobieta, która wcześniej kręciła się po okolicy - dodaje Maria Wawrzyńczak. Zdaniem Zbigniewa Gruszczyńskiego z kutnowskiej "dochodzeniówki" tego typu włamania, dokonywane przez Romów są jednak niezbyt częste. Najczęściej kradzieży dokonują oszuści, którzy podając się za przedstawicieli firm wykorzystują naiwność lokatorów i dokonują penetracji mieszkania.
Uwaga na oszustów!
- Przychodzi taki człowiek i podaje się za opiekuna Opieki Społecznej albo pracownika spółdzielni mieszkaniowej lub ekipy remontowej. Sprawdza gaz albo inną instalację. Do tego dochodzą oszustwa na tzw "numerek", polegające na tym, że ktoś obiecuje wygraną pieniężną, ale musi sprawdzić numer na banknocie. Potem okazuje się, że musi rozmienić pieniądze, by wypłacić wygraną. Idzie do samochodu i znika - tłumaczy Zbigniew Gruszczyński. - Swego czasu w Krośniewicach do mieszkania starszej kobiety przyszły dwie panie, podające się za pielęgniarki środowiskowe. Gdy doszło do badania w jednym z pokoi, jedna z nich poprosiła o szklankę wody i wyszła do kuchni. Jak rzekome pielęgniarki już odeszły, okazało się, że kobieta straciła kilkaset złotych, które trzymała w kuchni - wspomina jeden z policjantów.
- Ofiarami oszustów najczęściej padają osoby starsze, mieszkające samotnie kobiety. - Ich percepcja jest często ograniczona, a do tego dochodzi nadmierna ufność w drugiego człowieka. Zazwyczaj oszuści działają w co najmniej dwuosobowych grupach, a wcześniej robią rozpoznanie terenu. Złapanie takich osób jest bardzo trudne. Oni z reguły nie pochodzą z rejonu, w którym dokonują kradzieży. To są osoby, które jeżdżą po całym kraju i atakują w rożnych miejscach. Najgorsze jest to, że często ich ofiary tracą duże sumy, chociażby emeryturę. I jak tu potem dociągnąć do końca miesiąca? - pyta się Gruszczyński.
- Zadzwoń do firmy z której jest ta osoba z pytaniem czy kogoś przysyłali.
- Nie wierz w los szczęścia i nagłe wygrane. Zwłaszcza, jeśli w nic nie grałeś.
- Zaproś do siebie sąsiada. Jak są dwie osoby w mieszkaniu, to działanie oszustów jest ograniczone.
- Umów się na inny termin.
- Miej mniejszą ufność do obcych.