Zbulwersowana i zaniepokojona stanem rzeczy mieszkanka postanowiła podzielić się swoimi spostrzeżeniami. Niejednokrotnie była świadkiem sytuacji, w której jej sąsiedzi raz dziennie przepalają w piecu czymś, co jak twierdzi na pewno drewnem ani węglem nie jest. Dym jest zauważalny, a przede wszystkim mocno odczuwalny dla mieszkańców.
- Sytuacja powtarza się niemal codziennie. Wielokrotnie informowałam Straż Miejską, zgłoszenia przyjmowali, ale nie wiem czy interwencje miały miejsce - informuje mieszkanka Dybowa (dane osobowe do wiadomości redakcji).
Poprawy nie widać. Dym jak się dawał we znaki, tak nadal nic się nie zmieniło. Nie dosyć, że uniemożliwia spacery na świeżym powietrzu, to jeszcze ogranicza widoczność.
- Przez to nie da się wyjść z dzieckiem do ogródka. Natomiast najgorzej jest o zmierzchu Przez kłęby dymu i tak nic nie widać w pobliżu - dodaje.
Jak się okazuje, z informacji, których udzielił nam komendant Straży Miejskiej w Kutnie wynika, że w ciągu ostatniego tygodnia nie odnotowano żadnych zgłoszeń dotyczących palenia śmieci w piecach. Wyjaśnia on, że uciążliwe chmury smogu wcale nie muszą być spowodowane paleniem plastiku czy innych niedopuszczalnych przedmiotów.
- Bardzo często po otrzymaniu zgłoszenia okazuje się, że ludzie palą tym co jest dozwolone, z tym że bardzo kiepskiej jakości. Brudne przewody kominowe również przyczyniają się do zapachu i gęstości dymu przypominającego spalane śmieci - informuje Ryszard Wilanowski.
Jednak problem wciąż jest nierozwiązany. Na osiedlu Dybów prócz znaków na drogach stoi mgła. Niestety nie atmosferyczna, lecz wytworzona przez mieszkańców.