Gdy pies w pewnym momencie staje się problemem, właściciele korzystają z szerokiego wachlarza sposobów, by pozbyć się zbędnego ciężaru. Głodzenie czy porzucenie to tylko kropla w morzu. Co zrobić ze zwierzakiem, którego nie możemy zabrać ze sobą w odwiedziny do znajomych ani zostawić samego w domu? Zdaje się, że jeden z mieszkańców Kutna znalazł idealne rozwiązanie. Przywiązał bowiem psa do drzewa na jednym z osiedlowych podwórek, co miało miejsce 13 lutego przy ul. Batorego. Bez wody, bez jedzenia i na mrozie... Obok sprawy w psiakiem w roli głównej nie przeszli obojętnie mieszkańcy. Zauważając czworonoga postanowili wziąć sprawy w swoje ręce nie godząc się tym samym na takie traktowanie niewinnego zwierzaka. Jak twierdzą kutnianie, nie był to jednorazowy incydent.
Pod postem rozgorzała dyskusja. Jak to często bywa w takich przypadkach, dokonano internetowego linczu na właścicielu. Trudno się temu dziwić. Internet daje szerokie pole do wyrażania swoich opinii, a negatywnych w takich sytuacjach nie brakuje.
O sprawie powiadomiono Straż Miejską, która zjawiła się na miejscu 5 min. po otrzymaniu zgłoszenia. Po przybyciu patrolu na miejsce, którzy zastali widok przywiązano do drzewa psa oczekującego na swojego pana, szybko pojawił się właściciel czworonoga. Z opublikowano posta wynika, że od czasu przywiązania zwierzaka do zaalarmowania służb i pojawienia się jego właściciela minęło 1,5 godziny. Choć czas ten wydaje się być krótki, to niezależnie od tego przeraża sam fakt, jak musiało czuć się zwierzę.
- Właściciel na miejscu tłumaczył się tym, że poszedł do znajomego. Ze względu na to, że znajomy ma małe dziecko, tego psa tam nie wprowadza - informuje Komendant Straży Miejskiej w Kutnie, Ryszard Wilanowski.
Interwencja zakończyła się pouczeniem. Mężczyzna, który pozostawił pod blokiem przywiązane zwierzę zadeklarował, że sytuacja się więcej nie powtórzy. Oby, ponieważ jeśli kolejny taki incydent będzie miał miejsce i sprawa znów zostanie zgłoszona do odpowiednich służb, właściciel może mieć na karku prokuratora.
- Jeśli sytuacja się ponawia, wówczas kierujemy sprawę do prokuratury ze względu na to, że jest podejrzenie o znęcanie się nad zwierzęciem - dodaje R. Wilanowski.