Drabik postanowił podjąć dialog z obecnym na sali podinsp. Krzysztofem Szymańskim, szefem KPP Kutno.
- Obserwując zdjęcia z wizyt policjantów w szkołach, dostrzegłem pewną nieprawidłowość. Policjanci, którzy biorą udział w takich prezentacjach, lekcjach, szczególnie w szkołach podstawowych, dają swoje wyposażenie dzieciom. Zrelacjonuję sytuację: siedzi grupa dzieci, przedszkolaków, i pan policjant daje kajdanki do potrzymania, pałkę policyjną, z boku wisi pistolet. Tak się zastanawiam, czy tak powinno być? - dopytywał radny.
Komendant nie zwlekał długo z odpowiedzią, wyjaśniając potrzebę prowadzenia zajęć z maluchami.
- Działania profilaktyczne, które są prowadzone, wkomponowują się w proces edukacji jako wspieranie pewnych norm bezpieczeństwa w szkołach, wspieranie wychowania komunikacyjnego ujęte jest w normach Edukacji Narodowej i to też prowadzimy. Dużo szkół prosi nas o wsparcie i my się pojawiamy. Oczywiście ważna jest nie tylko edukacja w ruchu drogowym. Pokazujemy dzieciakom sprzęt policyjny, ale zapewniam, że nie było takiego przypadku, żeby policjant pokazywał broń służbową dzieciom. Ja nie powiem, dzieci pytają o pistolet, to jest jedno z pierwszych pytań. Nie tylko bywamy w szkołach, zapraszamy też do komendy. Jest to długofalowy proces edukacyjny. Ja nie miałem żadnego złego sygnału, czy to od rodziców, czy od dyrektorów, czy od pedagogów, że to źle wpływało na edukację dzieci - przekonywał komendant.
To jednak nie zaspokoiło ciekawości rajcy.
- Chyba mnie pan komendant źle zrozumiał. Ja nie pytałem o to, czy pistolet można pokazywać, mówiłem tylko, że pistolet policjant ma podczas tych prelekcji, natomiast pokazuje pałkę i kajdanki. Oczywiście nikt nie odkrywa Ameryki, że te lekcje są potrzebne i tak powinno być. Chciałem się natomiast podzielić z panem takim spostrzeżeniem, że, no według mnie, troszkę takiej nieracjonalności zostało wprowadzonych, bo dawanie dzieciom pałki do zabawy, no tak powiem, trochę źle się kojarzy - wypalił Drabik.
I na te spostrzeżenia radnego komendant odpowiadał z anielską cierpliwością.
- Wiemy wszyscy, że dzieci bardzo interesują ogólnie militaria, nie tylko policja, ale i wojsko, straż itd. Co jest w tym złego, jeśli zobaczy sprzęt, którym funkcjonariusz posługuje się na co dzień? Samo wzięcie takiego przedmiotu do ręki nie powoduje złych nawyków, złych odczuć, bo to, dopóki jest nieużyte, nie powoduje jakichkolwiek złych efektów - wyjaśniał nadkom. Krzysztof Szymański.
Ta odpowiedź również nie rozwiała wątpliwości rajcy.
- Mi nie chodzi o to, że pan policjant nosi pistolet, bo gdzie ma go zostawić? W samochodzie? Natomiast w tym przypadku, wręczania go przedszkolakom - mam zdjęcia, pościągałem - według mnie jest to troszkę nie tak. Jeszcze pytanie do pana komendanta, ale mówię, że nie ma złego nastawienia. Czy policjant zaproszony do przedszkola czy szkoły jest odpowiednio przygotowany, czy to szeregowy policjant? Czy taki policjant jest wcześniej instruowany, co można z takimi dziećmi robić, czego nie można? - indagował radny.
Komendant uspokajał i zapewnił, że nie ma powodów do obaw o przygotowanie funkcjonariuszy pracujących z dziećmi.
- Jest on odpowiednio dobierany, żeby miał odpowiednie przygotowanie do samego przekazywania wiedzy. My nie chcemy reagować w represyjny sposób i dużo uwagi poświęcamy profilaktyce. Każda wizyta policjanta w szkole jest uzgadniana z dyrektorem i wychowawcą, bądź nauczycielami i jest wcześniej umawiane, jakie tematy będą poruszane.
Dyskusję zakończył w porę wiceprzewodniczący rady, Tomasz Marciniak, z zawodu nauczyciel, przekonując, że z własnych obserwacji nie widzi niczego niepokojącego w prowadzonych przez mundurowych zajęciach szkolnych.