Potrzeba zreformowania kształcenia zawodowego wyniknęła z dwóch przyczyn: po pierwsze obligują nas do tego regulacje Unii Europejskiej, a po drugie wymagania pracodawców, którzy coraz częściej poszukują pracowników o takim właśie profilu wykształcenia.
- Nie wszyscy muszą być magistrami, przydałoby się też paru inżynierów - żartował Zbigniew Włodkowski, wprowadzając przybyłych gości w założenia reformy szkolnictwa zawodowego. Nacisk położony będzie przede wszystkim na zasadnicze szkoły zawodowe, ich absolwenci mogliby uzyskiwać maturę w uzupełniających liceach ogólnokształcących, co otwierałoby im drogę na ewentualne studia wyższe. Co ciekawe, szkoły zawodowe nie będą kształcić w konkretnym zawodzie - Szkoły zwyczajnie nie będą bowiem w stanie nadążać za dynamicznymi zmianami na rynku pracy System karier liniowych powoli się kończy - tłumaczył Zbigniew Włodkowski - Absolwent zawodówki ma być przede wszystkim osobą mobilną, podążającą za trendami na rynku pracy, a zdobyta w szkole wiedza mam mu pozwalać na szybkie przekwalifikowywanie się w razie takiej potrzeby. Zawodu będzie uczył się w zakładzie pracy, takie są życzenia pracodawców.