Po tragicznych wydarzeniach z kwietnia 2015 w budynku KPP Kutno prokuratura sprawdzała, czy mundurowy Łukasz Kucharski dopuścił się nieumyślnego spowodowania śmierci i niedopełnienia obowiązków. Śledczy w 2016 roku umorzyli jednak postępowanie, nie dopatrując się podstaw do wniesienia aktu oskarżenia do sądu. Sąd w Kutnie zadecydował, że prokuratura musi ponownie przyjrzeć się sprawie i uzupełnić braki. Po drugim śledztwie, zakończonym pod koniec marca 2017 r. śledczy z Prokuratury Regionalnej w Łodzi ponownie stwierdzili, że ekspertyzy i materiał dowodowy są niewystarczające, by postawić zarzuty Łukaszowi Kucharskiego.
Polskie prawo przewiduje, że w sytuacji, kiedy po raz drugi prokuratura odmówi wszczęcia postępowania lub już to wszczęte umorzy, obywatelowi przysługuje prawo wstąpienia w rolę subsydiarnego oskarżyciela posiłkowego, a co za tym idzie – istnieje możliwość wniesienia subsydiarnego akt oskarżenia do sądu.
Z tej możliwości skorzystali bliscy zmarłego Marcina S. Treść oskarżenia mówiła o przekroczeniu uprawnień i niedopełnieniu obowiązków w związku z posługiwaniem się bronią służbową. Zdaniem bliskich zmarłego Marcina S., doprowadziło to do śmierci mężczyzny w trakcie przesłuchania na kutnowskiej komendzie. Kutnowski sąd umorzył to postępowanie w październiku ubiegłego roku. Bliscy Marcina S. złożyli zażalenie na taką decyzję.
- Sąd Okręgowy w Łodzi uchylił postanowienie o umorzeniu tego postępowania. Sprawa trafia więc do ponownego rozpatrzenia – mówi Paweł Sydor, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Łodzi.
Przypomnijmy wydarzenia, które w 2015 roku rozegrały się w jednym z pokoi kutnowskiej komendy. Marcin S. ps. „Siwy” był przesłuchiwany. W pokoju przesłuchań znajdował się tylko policjant i przesłuchiwany świadek. Według Ł. Kucharskiego, w pewnej chwili Marcin S. wyciągnął jego broń z kabury i zaczął mu grozić. Wtedy miało dojść do szamotaniny, w wyniku której padły trzy strzały – dwa z nich śmiertelnie raniły świadka, trzeci trafił w ścianę.
- W pokoju przesłuchań doszło do szamotaniny. W pewnej chwili Marcin S. wyciągnął broń z mojej kabury i krzyczał, że pozabija nas wszystkich. Chciałem mu ją odebrać, wtedy padły strzały. Wszystko, co wydarzyło się tego dnia na komendzie było nieszczęśliwym wypadkiem – mówił Łukasz Kucharski na specjalnej konferencji prasowej w październiku 2016 r.