– Chciałabym, żeby ktoś wreszcie usunął te drzewa. Rosną zdecydowanie zbyt blisko. Rzucają cień na blok, do naszych mieszkań prawie w ogóle nie trafia światło słoneczne – mówi Anna Wojciechowska, mieszkanka bloku przy ul. Hanki Sawickiej 5.
Lokatorów zastanawia też, czy drzewa nie są wręcz niebezpieczne. Część z nich jest uschnięta, niektóre są chore. Mieszkańcy obawiają się, że przy silnym wietrze drzewa zaczną się łamać jak zapałki. To duże zagrożenie. Zwłaszcza, że w okolicy często chodzą dzieci.
– Spółdzielnia stara się robić wszystko, żeby te drzewa przestały być utrapieniem dla lokatorów. W tej chwili jednak nie możemy ich stamtąd usunąć, niezbędna jest do tego zgoda władz gminy. Wkrótce będziemy składać wszekie potrzebne dokumenty. Jedyne co mogliśmy dotąd zrobić, to przyciąć gałęzie – mówi Jerzy Rosiński, prezes spółdzielni mieszkaniowej „Wspólny Dom”.
Jak twierdzą mieszkańcy, nikt nie jest przeciwny zieleni w centrum miasta. Chcieliby tylko, żeby wyciąć stare drzewa, a na ich miejsce posadzić nowe.
– Trzeba dbać i pielęgnować zieleń w mieście, nikt nie chce przecież żyć otoczony betonem. Ale jeśli jakieś drzewo stwarza zagrożenie lub przeszkadza komuś w normalnym funkcjonowaniu, to powinno się je usunąć – mówił Andrzej Kubacki, mieszkaniec Żychlina.