29-letni Sebastian Szczepański osierocił pięcioletnią córkę i czteromiesięcznego syna.
– Nie mogę dojść do siebie. Miałam nadzieję, że mąż cały i zdrowy wróci do domu - mówi załamana Magdalena Szczepańska. – Był spokojny, wyrozumiały, pracowity. Mieliśmy tyle planów, chcieliśmy rozpocząć budowę własnego domu. Teraz zostałam sama z dziećmi.
– Przyczyny tej śmierci wyjaśni sekcja zwłok – mówi Sławomir Erwiński, prokurator rejonowy w Kutnie. – Wstępnie wykluczyliśmy udział osób trzecich. Mężczyzna najprawdopodobniej zmarł z wychłodzenia.
W nocy z soboty na niedzielę samochód mitsubishi dachował w jednym z dopływów Ochni przy ul. Raszewskiej. W aucie nie było jednak kierowcy. Najprawdopodobniej mężczyzna, który był w szoku (być może także pod wpływem alkoholu) uciekł na pobliskie pola. Przemoczony zasnął na powietrzu i już się nie obudził.