reklama

[WIDEO] Ratownicy Aquaparku żądają podwyżek i grożą rozwiązaniem umów. Zastąpi ich firma z zewnątrz?

Opublikowano:
Autor:

[WIDEO] Ratownicy Aquaparku żądają podwyżek i grożą rozwiązaniem umów. Zastąpi ich firma z zewnątrz? - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaAquapark planuje ogłosić przetarg na outsourcing usług ratowników. Spowodowało to niemałe poruszenie, zarówno wśród załogi, jak i radnych, do których ci pierwsi wystosowali pismo. Twierdzą w nim, że należy im się podwyżka, a jeśli jej nie otrzymają, istnieje możliwość, że Aquapark pozostanie bez obsługi. W związku ze sprawą podczas ostatniej sesji Rady Miasta w prawie 20-minutowy ogień pytań wzięty został dyrektor obiektu Paweł Ślęzak.

Sprawę pisma ratowników do Rady Miasta poruszyła Ewa Rzymkowska.

- Pismo dotyczyło kwestii wynagrodzeń i tego, że ratownicy proszą o podwyżki. Może warto by było zorganizować jakieś spotkanie z tymi ratownikami, bo nie uzyskaliśmy informacji, czy były w ogóle prowadzone z nimi jakiekolwiek rozmowy. Być może wszystko jeszcze jest do uzgodnienia i doprowadzenia do konsensusu - zaczęła radna.

Jako że na sali obecny był dyrektor Aquaparku Paweł Ślęzak, oddano mu głos.

- Rzeczywiście ratownicy wystąpili z takim pismem, dostali odpowiedź, że w połowie grudnia otrzymają informację, czy będzie możliwa podwyżka i czy w ogóle ona będzie - relacjonował. - Natomiast - myślę, że państwo też się z tym zgodzicie - szukamy wszędzie oszczędności. Aquapark ma już prawie osiem lat, codziennie są podpisywane faktury dotyczące rzeczy, które się zużywają i psują - gwarancja już dawno się skończyła, a to są potężne pieniądze i naszym obowiązkiem jest dbać o to, aby koszty Aquaparku były jak najmniejsze.

Dyrektor oburzał się także, że pismo ratowników w ogóle do rady trafiło.

- To jest jakiś precedens i dla mnie dziwna sprawa, bo ratownicy są pracownikami Aquaparku i skierowali pismo do wiadomości prezydenta i radnych - nie wiem, co mieli na celu, czy postraszenie? Nie mam pojęcia, dla mnie oczywistą jest sprawą, że dokonując analizy, jednym z ich punktów jest ogłoszenie przetargu na outsourcing na ratownictwo - mówił Ślęzak i zaczął wyliczać: - Ratowników na umowę zlecenie jest około 35-40 i jeden ma 4 czy 8 godzin w miesiącu, a całą robotę ZUS-u i obsłużenia tego muszą wykonać pracownicy MOSiR-u, musimy zabezpieczyć BHP, musimy ich wyposażyć i ubrać, stąd koszty są nieprawdopodobne.

Ewa Rzymkowska nie dawała jednak za wygraną.

- A może jednak warto byłoby spróbować spotkać się z tą grupą? Może ustalicie jakieś kwestie i dojdziecie do porozumienia, bo w piśmie było jakieś takie zastrzeżenie, że "w przypadku odmowy nie jest możliwa dalsza współpraca". Żeby nie było nagle takiej sytuacji, że nagle wszyscy wypowiedzą umowę - mówiła, a przytakiwał jej przewodniczący rady Mariusz Sikora: - Obecnie pracujący to sprawdzeni ratownicy, z doświadczeniem, znają nasz obiekt i gości oraz ich zachowania.

Paweł Ślęzak stwierdzał jednak jasno: nie ma tematu do rozmów z ratownikami.

- O czym ja mam rozmawiać z nimi? To jest prosty temat. Jest wystąpienie o podwyżkę, a w tym roku już jedną dostali i zostało zapowiedziane, że nie ma pieniędzy w budżecie na to, żeby dostali drugą - bo skąd ja mam te pieniądze wziąć? Dyskusja jest absolutnie zbędna. Ja nie wiem, skąd z państwa strony są jakieś niepokoje. Jeśli ktoś wymówi pracę i nie będzie chciał pracować, to nie będzie pracował - prosty temat. Jakie spotkania, z kim? Przy kawie, przy herbacie? - pytał retorycznie Ślęzak. - Jest pismo, została odpowiedź udzielona: w połowie grudnia otrzymają informację. Jeśli analiza pokaże, że będziemy mogli na to pozwolić, to pewnie podwyżki będą, choć nie wiem czy akurat tyle, ile oni sobie życzą. Stawka godzinowa ratowników kutnowskich jest w górnej strefie stanu średniego w Polsce. To nie jest tak, że ktoś kogoś wykorzystuje. Umowa zlecenie to jest umowa dobrowolna. Jeśli ktoś chce pracować, zna warunki, to pracuje. Jeśli nie - to nie pracuje.

Radni pytali o możliwe scenariusze po przetargu.

- Jeśli zostanie on wygrany przez firmę zewnętrzną, to możliwe, że wszyscy ratownicy stracą pracę, a to będą nasi mieszkańcy - zauważył Michał Łucki.

- Był już kiedyś w Aquaparku outsourcing ratownictwa, wygrała firma i pierwsze co zrobiła, to przyszła do mnie i zapytała, ilu mogę dać ratowników. Gdzie będą szukać ludzi z zewnątrz, kiedy mają gotowych ratowników - odpowiadał Ślęzak. - Jeśli się państwo wczytacie w SIWZ (Specyfikacja Istotnych Warunków Zamówienia w przetargu - dop. red.), to tam są wyraźne zapisy, na tyle, ile prawo pozwala, żeby zabezpieczyć czterech zmianowych, którzy są w tej chwili, żeby zapewnić zmianowego na pełnym etacie od nas. Jeśli tak oczywista i prozaiczna sprawa, jak to pismo staje się przedmiotem debaty szacownej rady, to ja bardzo przepraszam - jest dużo więcej problemów. Proszę mi wierzyć, mam na względzie dobro i to, żeby ci pracownicy mogli dalej pracować. A jeśli nie będą chcieli, bo im warunki nie będą odpowiadały - trudno.

Stonować nastroje próbował Rafał Jóźwiak.

- Widzę, że tam jest głównie problem międzyludzki, a nie ekonomiczny i poszliście niestety na udry. Jeśli doszło do tego, że takie pisma do rady trafiają, to takie można wyciągnąć wnioski - komentował Rafał Jóźwiak, który skupił się jednak na czymś innym. - Były w historii Aquaparku bardzo dramatyczne zdarzenia związane z tym, że osoby - jak się domniemuje - nie miały odpowiednich kwalifikacji. Jaka będzie kontrola firmy w ramach outsorcingu, aby na te szczególnie wrażliwe umiejętności ratowania życia i zdrowia ludzkiego, pan miał jako dyrektor pełny wpływ? Żeby nie zrzucać na zewnętrzną firmę: "no przecież to wy mieliście to zapewnić". Czasami warto zapłacić kilka złotych więcej.

- Faktycznie była taka sytuacja, spowodowana przez czynnik ludzki, że kilku ratowników nie miało uprawnień, ale to zostało wszystko wyjaśnione, reakcja była natychmiastowa i nie chciałbym do tego wracać. Kontrola jest absolutnie zabezpieczona, zresztą to jest wpisane w SIWZ - zapewniał Ślęzak.

Dyrektor Aquaparku podkreślał, że najważniejszy jest budżet. Jeśli analizy wykażą, że można dać podwyżki, to one się pojawią. A jeśli firmy startujące do przetargu złożą nieopłacalne dla obiektu oferty, umowa na outsourcing nie zostanie podpisana.

- Natomiast dzisiaj mamy taką sytuację, że oto ratownicy, którzy - powtarzam - w tym roku otrzymali już podwyżkę, napisali pismo o następną. Będzie podsumowywany rok, pamiętacie państwo co się stało, jakie wielkie nieszczęście nam groziło, gdy jedna z kratek wentylacyjnych spadła i trzeba było zabezpieczyć 46 kratek wentylacyjnych i kosztowało to - nie mogę powiedzieć dokładnie, bo to tajemnica - paredziesiąt tysięcy. To nie jest tak, że pieniądze gdzieś na kupce leżą, a Ślęzak nie chce dać ratownikom, bo się zacietrzewił. Absolutnie się nie zacietrzewił - podsumowywał dyrektor Aquaparku.

O ratownikach i przetargu będziemy jeszcze pisać na łamach KCI.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo