[EDIT, GODZ: 13:20]
Do redakcji zgłosiła się rodzina jednego z uczestników zdarzenia z żądaniem usunięcia poniższego tekstu. Nie zgodziliśmy się, jednak po dłuższej dyskusji zdecydowaliśmy się go wyedytować, usuwając fragmenty dotyczące samych uczestników, jako że nie dotyczą bezpośrednio myśli przewodniej publikacji. Rodzina z kolei zobowiązała się do wydania oświadczenia w sprawie syna, które opublikujemy na naszych łamach. Cała reszta tekstu pozostaje bez zmian.
Sprawa środowego wypadku w Pomarzanach wciąż wybrzmiewa echem. Uczestnicy zdarzenia przed wypadkiem urządzili sobie imprezę, a relację z niej na żywo wrzucali do internetu, w którym jak w przyrodzie - nic nie ginie.
Film podłapały dwie kutnowskie redakcje, które jeszcze przez kolejną dobę wałkowały ten wypadek, zauważając emocje mu towarzyszące i rozgrzane komentarze, głównie rówieśników (anty)bohaterów całego zajścia. Żerująca na najniższych instynktach pogoń za klikami wygrała z dziennikarstwem. Wideo pojawiło się z żenującymi dopiskami, że publikacja jest "ku przestrodze" (!) i że "zawiera przekaz edukacyjny" (!!). Nie wiem, czy jeszcze bardziej śmiesznie, czy strasznie robi się, gdy jeden z serwisów brnie w hipokryzję aż do jej granic: "w związku z mową nienawiści w stosunku do właściciela portalu komentarze zostały wyłączone". Bo przecież gdy mowa nienawiści wymierzona jest w kogo innego i o wyłączenie komentarzy prosiły na przykład rodziny tragicznie zmarłych opisywanych na tymże portalu, to wtedy się nie liczyło...
Publikacja tego filmu to anty-dziennikarstwo. Z dwóch powodów.
Po pierwsze, jeśli gość pokrzykując, że pije wódkę "bo go stać" (swoją drogą, nie znam nikogo, kto by miał inaczej - w naszym kraju może kogoś nie być stać na chleb, ale na wódkę - zawsze) nie tylko nie czuje żenady, ale jest dumny i chwali się tym w internecie, to publikacja takiego wideo z nim samym w roli głównej zadziała na niego jak czołówka Pudelka na celebrytkę, która właśnie pokazała cycki. Takich ludzi należy ze społeczeństwa wyłączać, a nie ich reklamować. Publikowanie ich filmowych dokonań to dla nich samych wiatr w żagle ich głupoty...
...a dla komentujących woda na hejterski młyn. Agresja w internecie to nie tylko mowa nienawiści. To też, a być może przede wszystkim, poprzedzające ją budowanie przekazu przez redakcje, które wskazują tłumom cel mówiąc "osądźcie według swojego prawa". I w ten sposób film pojawia się w sieci, internetowe kamienie lecą i tylko służby, które mają doprowadzić do faktycznego skazania bezmyślnych kierowców załamują ręce, bo ktoś publicznie wyciągnął im z dłoni dowód w śledztwie. A przecież zarówno redakcje te, jak i ludzie dogadzający swoim pierwotnym instynktom w komentarzach, są niemal bezpośrednio ściągnięci znad grobu Adamowicza, nad którym dopiero co żałośnie rozdzierali szaty z okrzykiem "Stop hejtowi!", albo "Zatrzymajmy tę agresję!". Trzeźwo uznaliśmy wtedy wśród dziennikarzy KCI tę ogólnopolską histerię za chwilową modę, po której za moment nie będzie śladu. I jak widać mieliśmy rację, ale mimo to chcemy "być zmianą, którą chcemy dostrzec w świecie".
Dlatego to "sławetne" wideo, Czytelniku, u nas na portalu się nie pojawiło (mimo że mieliśmy je jeszcze tego samego wieczora, co wypadek) i nie pojawi. Jeśli czujesz, że nie jesteś w stanie pohamować swojej potrzeby umoczenia się w rynsztoku i koniecznie musisz zobaczyć dwóch żałosnych dzieciaków, którzy naoglądali się za dużo "Mody na sukces" i "Chłopaki nie płaczą", zapraszamy do konkurencji. My już podziękujemy Ci za Twój czas, a dla nich Twoje chore emocje to być albo nie być.