reklama

Wszystkie łapy na pokład

Opublikowano:
Autor:

Wszystkie łapy na pokład - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaKilkadziesiąt uratowanych kotów i psów, a nawet sowa. Czworonogi wyrwane ze szponów bezdomności i szansa na suche posłanie, ciepły kąt oraz pełną miskę. W grodzie nad Słudwią działa akcja społeczna "Cztery ŁAPY-Żychlin". Dzięki żychlinianom, którzy są wrażliwi na krzywdę zwierzaków udaje się zdziałać prawdziwe cuda.Akcja społeczna "Cztery ŁAPY-Żychlin" prężnie działa od listopada zeszłego roku. W tym czasie udało się znaleźć nowy dom dla dziesiątek psów i kotów. Tylko od stycznia tego roku dach nad głową znalazło 15 czworonogów. Inicjatorką zorganizowania adopcji bezdomnych zwierząt w Żychlinie jest Sandra Jońska, tegoroczna absolwentka Zespołu Szkół w Żychlinie.

- Nie chciałam, żeby zwierzęta trafiały do schroniska. Wolałam sama szukać dla nich nowych domów. Początkowo szukałam ich tylko wśród znajomych. Z czasem udało się dotrzeć do coraz większej grupy ludzi chętnych do pomocy - mówi Sandra Jońska.

O jej inicjatywie dowiedziała się Matylda Jakubowska-Czaja ze stowarzyszenia na rzecz rozwoju gminy Żychlin. Postanowiła włączyć się w pomoc.

- Chciałam pomóc Sandrze w organizacji. Udało się sformalizować całą inicjatywę. Ściśle współpracujemy z gminą Żychlin w ramach zadania publicznego "Cztery ŁAPY-Żychlin" - mówi Matylda Jakubowska-Czaja.

W ramach wspomnianej współpracy, gmina finansuje sterylizację i kastrację zwierząt. Udało się także uzyskać dofinansowanie w wysokości 5 tys zł. na prowadzenie działań edukacyjnych.

- Będziemy drukować ulotki i organizować spotkania z młodzieżą, by przedstawić im problem bezdomności psów i kotów. Ruszamy od września - mówi Matylda Jakubowska-Czaja.

Istotą całej akcji jest jednak profesjonalna organizacja adopcji dla bezpańskich psów i kotów. Pomaga w tym profil na popularnym portalu społecznościowym, grupa wolontariuszy i promocja wolontariatu. Dzięki tym działaniom udaje się pomóc nie tylko psom i kotom. Niedawno wolontariusze otoczyli swoją opieką także sowę, która wypadła z gniazda. Poproszono o pomoc strażaków, którzy przewieźli ptaka do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Leśnych w Miszewie. To jednak nie koniec. Część zwierząt wymaga opieki weterynaryjnej, która czasem bywa bardzo kosztowna. Na ten cel organizowane są zbiórki pieniędzy. Te wpływają z różnych zakątków naszego kraju.

- Robimy to wszystko ze zwykłej sympatii wobec zwierząt. Bardzo się poświęcamy, jednemu z psów znaleźliśmy dom w Gdańsku, gdzie sami go zawieźliśmy. Chcemy, aby każde bezdomne zwierzę znalazło kochających właścicieli - kończy Sandra Jońska.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo