Mężczyźni, kiedy zrobiło się ciemno, włamali do upatrzonego domu. Zabrali stamtąd posrebrzane sztućce, kilka butelek koniaku oraz gotówkę w dolarach amerykańskich i złotówkach.
- Gdy właścicielka wróciła do domu i zobaczyła włamywaczy zaczęła wołać o pomoc. Wystraszeni mężczyźni wybiegli na posesję. Na krzyk kobiety zareagował przejeżdżający w pobliżu rowerem przypadkowy świadek, który zadzwonił do policji - informuje asp. sztab. Robert Koniuszy z mokotowskiej komendy policji.
Ursynowscy wywiadowcy pojawili się na miejscu kilka minut później i zatrzymali obu podejrzanych. Znaleźli też porzucony w pobliżu plecak, w którym znajdowały się skradzione rzeczy oraz łom i śrubokręty.
Jak ustalili ursynowscy policjanci, znający się z więzienia mężczyźni umówili się na dworcu w Warszawie. Zaplanowali włamania do domków jednorodzinnych na warszawskim Ursynowie. 34-letni Artur L. przyjechał do stolicy z Płocka, natomiast jego o 3 lata straszy kolega Mariusz Sz. z Kutna.
- Zatrzymani trafili do policyjnych cel. Obaj nie przyznali się do przestępstwa. Jednak pokrzywdzona i świadek, który wezwał policjantów rozpoznali ich bez problemu. Na wniosek policjantów i prokuratury mokotowski sąd zastosował wobec nich tymczasowy areszt i obaj mężczyźni wrócili do zakładów karnych. Teraz grozi im kara do 10 lat więzienia – kończy R. Koniuszy.