reklama

Wywiad z Anną Wyszkoni

Opublikowano:
Autor:

Wywiad z Anną Wyszkoni - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaDla wielu koncert Anny Wyszkoni był tym najbardziej wyczekiwanym podczas tegorocznego Święta Róży. Mimo zmęczenia po wyczerpującym show, po którym każdy fan mógł liczyć na autograf oraz indywidualne zdjęcie z artystką, pani Anna podczas krótkiej rozmowy opowiedziała m.in. o wrażeniach z kutnowskiego koncertu.

- Jaka jest kutnowska publiczność?

- Gorąca! I Wytrzymała – bawili się przez trzy dni i do samego końca mieli energię. Czułam, że doceniają to, że artyści dla nich przyjechali i mogli się bawić przy ich muzyce. Bardzo dobrze mi się dla nich grało.

- Jak Pani regeneruje się po tak wyczerpującym show?

- Najlepiej snem. Ale też odpoczywam w domu, mimo intensywnego trybu życia: mam dwójkę dzieci i dwa psy, więc cały czas mam co robić. Sfera prywatna pozwala mi odpocząć od pracy, a praca od sfery prywatnej.

- Skąd czerpie Pani inspiracje?

- Z życia, z sytuacji które sama przeżyłam i które obserwuję. Wiele tekstów jest moich, ale lubię też współpracować z innymi artystami. Podczas takiej współpracy również pojawiają się nowe inspiracje. Miałam przyjemność współpracować z Markiem Jackowskim, Michałem Bajorem, Robertem Gawlińskim, który skomponował kilka utworów dla mnie, ta lista jest jeszcze długa.

- Kogo chciałaby Pani do tej listy dopisać?

- Wiele moich marzeń się już spełniło. Póki co, nie ma konkretnej postaci, z którą chciałabym bardzo współpracować. Oczywiście są jakieś pomysły, ale wydają się całkiem abstrakcyjne, więc zachowam je dla siebie. Myślę, że wszystko przede mną. Wydaje mi się, że jeżeli odważnie idziemy przed siebie i nie boimy się drugiej osoby, proponujemy jakąś współpracę, to jest ona bardzo możliwa. Trzeba tylko być przekonanym i bardzo chcieć.

- Czy jest jakieś pytanie, którego nie zadał wcześniej żaden dziennikarz, a którego się Pani spodziewa?

- Nie. Dwadzieścia lat na scenie, to sporo czasu. Byłam pytana o różne rzeczy, poznałam samą siebie i nauczyłam się stawiać własną granicę. Jeśli jestem pytana o rzeczy, o których niechętnie opowiadam, po prostu na nie nie odpowiadam. Kiedyś tego nie potrafiłam – to przychodzi z czasem. To jakby mur obronny, który trzeba sobie świadomie zbudować.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE