Poszkodowany wini służby i żąda odszkodowania. Czy tego dało się uniknąć?
O sprawie zaalarmował nas Pan Jacek (nazwisko do wiadomości redakcji). To właśnie on, jego najbliżsi i auto ucierpieli z powodu zapadniętej studzienki telekomunikacyjnej. Zacznijmy jednak od początku.
Jak donosi nam inny z Czytelników, w środę (18 stycznia) straż miejska została wezwana dwukrotnie - najpierw ok. godz. 9:20, następnie ok. godz. 15:30, w związku z uszkodzoną studzienką kanalizacyjną przy ul. Troczewskiego, przed sklepem z odzieżą używaną. Po przyjeździe na miejsce strażnicy nie zabezpieczyli jednak zapadniętej studzienki, gdyż nie należy ona do zasobów Miasta Kutno. To, zdaniem poszkodowanego, naraziło na niebezpieczeństwo mieszkańców.
- Ich działania skupiły się na zawiadomieniu - zepchnięciu sprawy do Orange. Lecz to nie Orange odpowiedzialne jest za bezpieczeństwo - zdrowie - życie mieszkańców, lecz powołane do tego służby, w tym przypadku Straż Miejska. Jeżeli leniwi Panowie nie umieli studzienki zabezpieczyć, winni zawiadomić straż pożarną. Jednak końcowo tego nie uczynili narażając na nie bezpieczeństwo mnie i moją konkubinę oraz moje dziecko - żali się mężczyzna.
Tego samego dnia Pan Jacek wraz z rodziną wjechali autem w wyrwę. W wyniku indycentu uszkodzeniu uległ samochód, a dziecko siedzące na tyle wpadło w panikę i przeszło traumę.
- Moje auto obecnie ma uszkodzone opony, pękły w nich druty, uszkodzone jest również zawieszenie (układ kierowniczy) oraz wahacz. Dziecko konkubina zapisała do psychologa, całą noc nie spała, samochód przechylił się z olbrzymim hukiem, w trakcie panowała bardzo nerwowa atmosfera. Ja przy opuszczaniu auta i otworzeniu drzwi wpadłem wprost w dziurę, doznałem zwichnięcia stopy - twierdzi mężczyzna.
W związku ze zdarzeniem interweniowały policja i straż miejska. Kutnianin zgłosił sprawę do prezydenta Kutna, z zapytaniem, czy włodarz będzie wnioskował o ukaranie strażników miejskich za "niedopełnienie obowiązków służbowych zgodnie z art. 231 Kodeksu karnego". A na tym nie koniec.
- Wnoszę do Urzędu Miasta o odszkodowanie za to co przeżyła moja rodzina i ja oraz za szkody materialne. Wnoszę również o wyciągnięcie konsekwencji w stosunku do Funkcjonariuszy Publicznych Straży Miejskiej. W zależności od sposobu załatwienia sprawy przez UM - Pana Prezydenta, nie wykluczam złożenia wniosku do Sądu w przypadku braku zainteresowania się sprawą - pisze Pan Jacek.
Straż Miejska: trzymaliśmy się procedur
Co dokładnie wydarzyło się przy ul. Troczewskiego? Czy rzeczywiście strażnicy nie dopełnili swoich obowiązków? W tej sprawie rozmawialiśmy z komendantem Straży Miejskiej w Kutnie, Ryszardem Wilanowskim.
Jak się okazuje, problem ze studzienką przy ul. Troczewskiego był znany strażnikom i urzędnikom ratusza już wcześniej. W poniedziałek (16 stycznia) sprawa została przekazana do Wydziału Drogownictwa Urzędu Miasta, magistrat skierował ją z kolei do Orange, z prośbą o informacje, czy wskazana studzienka jest ich własnością.
Odpowiedź zwrotna jednak się nie pojawiła. W środę straż miejska ponownie przyjmowała zgłoszenia dotyczące studzienki, działając zgodnie z procedurami.
- Patrol udał się do siedziby Orange i tam poinformowano strażników, że w ciągu czterech godzin studzienka zostanie zabezpieczona - relacjonuje Ryszard Wilanowski.
Tak się jednak nie stało. Późnym popołudniem doszło za to do wspomnianego incydentu. Jak twierdzi komendant straży miejskiej, z początku wyrwa była niewielka, lecz po najechaniu na pokrywę przez auto, doszło do całkowitego zarwania studzienki. Dopiero po tym zdarzeniu dziura została zabezpieczona przez mundurowych.
- Nie znamy całej infrastruktury miasta, dlatego w sytuacji z uszkodzoną studzienką, takiej jak ta, zgłaszamy sprawę do Orange, gdyż to do nich należy większość studzienek telekomunikacyjnych - tłumaczy Ryszard Wilanowski - Sprawa była trzy razy zgłaszana. Zarówno Wydział Drogownictwa, jak i strażnicy - telefonicznie i osobiście informowali o tej sprawie i nie otrzymaliśmy żadnej informacji zwrotnej - wyjaśnia komendant.
Taka informacja przyszła dopiero dzisiaj. I - jak na ironię - okazuje się, że studzienka nie należała do Orange. Usterka została już jednak naprawiona. Czy, i od kogo Pan Jacek otrzyma zadośćuczynienie za doznane szkody? Do tematu wrócimy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.