Dla KDK był to pierwszy raz ze stand-upem, zaś dla dzisiejszego gościa jeden z pierwszych z nowym, czwartym już programem. Ten swojego tytułu jeszcze się nie dorobił (choć prawdopodobnie będzie to "Zoba co jest"), dorobił się (i to nie tylko tytułu licencjata na Politechnice Łódzkiej) za to sam Pacześ, któremu żarty pozwoliły na wyprowadzkę z patologicznej kamienicy. Ale, jak to mówią - człowiek wyjdzie z patologii, lecz patologia z człowieka niekoniecznie. I to właśnie przywary mieszkańców starych osiedli ( w tym samego komika) były jednym z problemów, które Pacześ postanowił obśmiać w swoim dosadnym, pozbawionym politycznej poprawności i parlamentarnego języka stylu.
I już pierwsze minuty pokazały, że łódzki stand-uper nie zamierza nikogo oszczędzać. Zaczął od zamieszania z biletami na jego występ.
- Ludzie się pytali dlaczego to nie było reklamowane. A po co reklamować coś, co się wyprzedaje w 27 minut?! - żartował i zaraz przeszedł na gruby kaliber. - Nie no, fajnie tu macie, ale w kutnowskim szpitalu to się k***a na pewno nie położę. Co to jest za akcja, że podpalili gościa przywiązanego pasami - rzucił komik, po czym płynnie skakał z tematu na temat, sypiąc anegdotami i rzucając puentami, po których publika zanosiła się stentorowym śmiechem.
O metodach wychowawczych twardego niczym stal ojczyma, wspomnianej wyprowadzce, przejściach z nowymi sąsiadami, włoskim kapeluszu, czy wiecznie "nawalonej" ekipie remontowej - Pacześ rozkręcał się z minuty na minutę, a z nim apetyty na kolejne żarty. Te przyszły po 15-minutowej przerwie, tym razem oscylowały głównie wokół tematów seksualnych, choć i w tym przypadku łodzianin potrafił trafić w punkt, punktując u rechoczących bez wytchnienia widzów.
Całość zakończyła się niestety lekką skuchą. Publiczność, wprawiona w świetny nastrój brawami nie pozwoliła zejść Paczesiowi ze sceny, więc zdecydował, że zagra bis. I już prawie zaczął opowiadać kolejną historię, kiedy z publiczności padło:
- Napie*dalaj!
Komik upewnił się jeszcze, czy na pewno dobrze usłyszał.
- Zawsze jeden się taki trafi... Popite było? — zapytał, a delikwent z publiczności potwierdził. - Zakończmy ten wieczór w dobrych nastrojach - powiedział więc Pacześ. - Trzymajcie się, Kutno, byliście świetni, nie przejmujcie się jednym debilem.
Niesmak jednak pozostał. Mimo to trzeba liczyć na to, że stand-up na dobre zagości na deskach KDK-u, bo publiczność bawiła się rewelacyjnie.