Pod marketem, w dzień handlowy, takie słyszy się rozmowy...
- Przepraszam, pani się pcha do wejścia, a nie wygląda mi pani na seniorkę!
- Już mówiłam, że jestem! Mam 66 lat! Niech się pani ode mnie odczepi! Mam się pani wylegitymować, czy co?! - przekrzykiwały się klientki jednego z dyskontów przy ul. Grunwaldzkiej.
A kto może zajrzeć w metrykę domniemanej seniorki? Cóż, na pewno nie pracownicy sklepu, którzy w razie wątpliwości co do wieku klienta, powinni zawiadomić stróżów prawa. Co do jasności tych przepisów kutnowska policja nie jest jednak przekonana. Jak powiedziała nam oficer prasowy, nadkom. Edyta Machnik, funkcjonariusze nie podejmowali jeszcze interwencji związanych z weryfikacją tożsamości klienta. Wszystko ma "wyjść w praniu", czyli prawdopodobnie przy okazji pierwszych sklepowych niesnasek.
Wątpliwości co do nowych restrykcji jest jednak więcej. Zdaje się, że same sklepy nie do końca zdają sobie sprawę, jak wywiązać się z rządowych obostrzeń. Do jednego dyskontu wchodzimy "jak do siebie", dyscypliny ani śladu. W drugim wszystko wydaje się być jak należy - młodsze osoby odsyłane są z kwitkiem, choć pojawia się pytanie - a co z wolontariuszami robiącymi zakupy dla seniorów? Pracownica sklepu nie znała na nie odpowiedzi. Część marketów wprowadziła specjalną kartę dla wolontariuszy, lecz czy jest to zgodne z obowiązującymi przepisami?
W kolejny punkcie napotykamy na ciche pomruki niezadowolenia przeplatane wzburzonymi okrzykami.
- Przed sklepem stoi nas cała chmara, a oni wpuszczają po jednej osobie - narzeka jeden z seniorów.
I tu problem znów rodzi się z wszechobecnej dezinformacji. Zgodnie z nowym rozporządzeniem, do każdego sklepu (zarówno małego, jak i wielkopowierzchniowego), a także do każdego lokalu usługowego, może wejść maksymalnie trzech klientów na jedną kasę. Co ważne, liczy się jednak ogólna liczba kas, a nie tych, które są czynne. Jak się okazuje, przez niektóre punkty ten detal został przeoczony.
Dodajmy, że nie wszyscy są jeszcze świadomi obowiązujących od dziś obostrzeń. W kolejkach nie brakowało bowiem młodszych klientów, którzy na wieść o "godzinach dla seniorów" reagowali szczerym oburzeniem.
Czy rządowe rozporządzenie zda egzamin?