Ciało na plebanii, biskup interweniuje
Do wstrząsającego odkrycia doszło 7 września na plebanii w Drobinie w powiecie płockim. Wówczas w mieszkaniu wikariusza tamtejszej parafii odnaleziono zwłoki mężczyzny.
Jak informowali nas dziennikarze z Portalu Płock, zmarły był mieszkańcem Kutno. To samo źródło dodaje, że po policję miał zadzwonić sam ksiądz, funkcjonariusze na miejscu potwierdzili zgon mężczyzny i ruszyła procedura. Czynności na miejscu nadzorował prokurator z Prokuratury Rejonowej w Sierpcu.
Śledczy nie znaleźli na ciele zmarłego żadnych obrażeń, a mieszkanie nie było splądrowane. Przeprowadzona sekcja zwłok 30-latka wykazała, że zgon nastąpił na skutek niewydolności krążeniowo-oddechowej. Mężczyzna był trzeźwy, choć niewykluczone, że pod wpływem pewnych substancji.
Jeszcze w dzień tragedii na miejscu pojawił się biskup Szymon Stułkowski. Nakazał wikariuszowi opuścić parafię i zawiesił go do czasu wyjaśnienia sprawy. Sama diecezja również powołała specjalny zespół, który ma wyjaśnić okoliczności zdarzenia.
Trwa śledztwo, wikariusz milczy
Prokuratura w Sierpcu cały czas prowadzi śledztwo, do tej pory przesłuchano kilka osób. Tymczasem ogólnopolskie media wskazują, ze mogło dojść do skandalu. Spytany przez RMF o sprawę ks. Andrzej Kobyliński, filozof, etyk z UKSW, jeden z wykładowców drobińskiego wikariusza, mówi nawet o „Sodomie i Gomorze w Drobinie”.
Sam wikariusz nie chce rozmawiać na ten temat. Mało tego, żąda przeprosin i zadośćuczynienia. Jak podaje Portal Płock, nieoficjalnie wiadomo też, że diecezja zamierza przenieść kapłana w stan świecki.
Rodzina zmarłego ujawnia
Dziennikarze WP.pl dotarli do bliskich zmarłego, m.in. jego siostry i szwagra. Ta rozmowa rzuca nowe światło na sprawę. Z relacji rodziny 30-latka wynika, w dniu tragedii czekali na niego w domu, który miał znajdować się ok. 20 minut od Drobina. Mężczyzna, Konrad - bo tak miał na imię - na co dzień miał mieszkać i pracować w Kutnie i co drugi weekend wracał do domu rodzinnego.
Bliscy zmarłego 30-latka twierdzą, że nie wiedzieli nic o jego znajomości z wikariuszem. Nie mieli też pojęcia, że noc wcześniej spędził w Drobinie. Byli za to zaniepokojeni, gdy Konrad nie przyjechał na umówione spotkanie i nie odbierał telefonów.
- Około 16:30 telefon Konrada odebrał mężczyzna, który przedstawił się jako Grzegorz. Tata rozłączył się, myślał, że to pomyłka, bo głos brzmiał bardzo dziwnie. Spróbował zadzwonić kolejny raz, jednak znów bezskutecznie - relacjonuje w rozmowie z Matuszem Dolakiem pani Joanna, siostra 30-latka.
Rodzina zaczęła szukać mężczyzny. Bliscy odwiedzili jego mieszkanie w Kutnie, gdzie mieli dowiedzieć się od sąsiadów, że 30-latek wyszedł spakowany z domu w piątkowy wieczór. – Cały czas się martwiliśmy […] Co jakiś czas miał aktywny status na messnegerze […] Napisaliśmy do niego wiele wiadomości. Żadna nie została odczytana, ale profil był aktywny – relacjonuje siostra Konrada.
Parasol ochronny nad księdzem?
Z informacji przekazanych przez WP.pl dowiadujemy się, że o śmierci Konrada jego rodzina miała dowiedzieć się dopiero po 18 godzinach. Ponoć próbowali rozmawiać z proboszczem parafii w Drobinie, lecz ten miał stwierdzić, że auto kutnianina widzi po raz pierwszy.
Tutaj należy wspomnieć, że wikariusz o godz. 17.00 miał odprawiać ślub w tamtejszej parafii.
- Proboszcz powiedział nam, że Konrad leżał w łóżku ubrany w spodenki. Nie miał koszulki. Jak wikariusz wrócił ze ślubu, kazał dzwonić po pogotowie – dopowiada siostra zmarłego.
Rodzina 30-latka zarzuca służbom opieszałość. Policja miała m.in. nie zabezpieczyć wszystkich rzeczy osobistych zmarłego – w tym drugiego telefonu.
- Po zgłoszeniu naszemu mecenasowi całej sprawy […] okazało się, że były w posiadaniu wikariusza. Po kilkunastu dniach te przedmioty przyszły w paczce z adnotacją od kancelarii reprezentującej księdza, że prokuratura nie zabezpieczyła ich w miejscu zdarzenia - cytują w teście na WP.pl. Jak utrzymuje pani Joanna, telefon miał zostać zresetowany do ustawień fabrycznych.
Rodzina ma wiele pytań do zaistniałej sytuacji. Sugeruje wręcz, że ktoś „kryje” wikariusza. – Nie znamy godziny śmierci Konrada. Rzeczy z jego służbowego auta śledczy oddali do firmy, zamiast do rodziny […] Zwłoki oddano nam w masakrycznym stanie. Po sekcji nie były odpowiednio zabezpieczone – twierdzi pani Joanna.
Bliscy 30-latka chcą poznać prawdę i dowiedzieć się, co tak naprawdę stało się na plebanii.
Dziennikarze WP.pl podają, że zwrócili się o szczegółowe wyjaśnienie tej sprawy do Prokuratury Okręgowej w Płocku, lecz... "Prokurator Rejonowy w Sierpcu, który do tej pory udzielał informacji w tej sprawie, miał otrzymać zakaz rozmowy z mediami w tej sprawie".
Sprawy wciąż komentować nie chcę również płocka kuria.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.