Pan Roman wraz z żoną 5 lat temu zakupili mieszkanie własnościowe w Żychlinie. Od tamtego czasu wili sobie gniazdo – przeprowadzili generalny remont, również wszystkich instalacji, który pochłonął mnóstwo czasu, energii i oszczędności.
Wymienione zostało dosłownie wszystko, a lokatorom zależało na jak najwyższej jakości instalacji i produktów, aby posłużyły im przez długie lata.
- Kupiłem piec, najlepsze kaloryfery, rury z atestem, wszystko w miedzi, aby było jak najmniej strat ciepła. Do tego rynienki oraz wykończenia. Chciałem wszystko mieć porządnie zrobione. Wszystkie elementy są zgodne ze standardami i są dopuszczone do użytku – mówi pan Roman.
Wszystko szło sprawnie i małżonkowie byli już na dobrej drodze, by niebawem wprowadzić się do mieszkania, które jak twierdzą kosztowało ich lata wyrzeczeń. Na tej drodze stanęły jednak władze spółdzielni, które nie chcą podłączyć mieszkania pod ogrzewanie miejskie.
- Po skończonym remoncie spółdzielnia przysłała ludzi na kontrolę, podczas której dowiedziałem się, że... wszystko trzeba wymieniać - dodaje.
Powodem tego miał być fakt, że elementy były innej firmy niż wymaga tego spółdzielnia, a także zamontowany został wymiennik ciepła, na który spółdzielnia nie chce się zgodzić.
W tym momencie zaczęły się problemy. Pan Roman nie chciał, aby jego ciężka praca poszła na marne i nie zgodził się na jakiekolwiek wymiany i demolowanie mieszkania, na które odkładał od 10 lat. Spółdzielnia jednak nie odpuszcza i wygląda na to, że na zimę mieszkanie zostanie bez ogrzewania.
- Wszystko jest przygotowane do podłączenia, rury są wyprowadzone na korytarz, wystarczy podłączyć jeszcze tylko metr, abyśmy mieli ogrzewanie - mówi pan Roman.
Prezes spółdzielni mieszkaniowej „Wspólny Dom” z Żychlina potwierdza, że na tych warunkach mieszkaniec nie zostanie podłączony do ogrzewania, ale odpiera jednak zarzuty kierowane w stronę spółdzielni i twierdzi, że pan Roman również nie jest bez winy.
- Lokator, od momentu podpisania umowy, był zobowiązany w ciągu miesiąca do uiszczenia przybliżonych kosztów, jakie poniósł by za podłączenie centralnego ogrzewania. Do dziś jednak pan Roman nie wpłacił tych pieniędzy. Lokator sam sobie założył centralne i wymiennik ciepła w mieszkaniu. Jest to niezgodne z planami, które robiliśmy. Lokatorzy na ogólnym zebraniu spółdzielni nie wyrazili zgody na założenie takich wymienników ze względu na duże koszty – mówi prezes Zbigniew Urbański.
Koszty podłączenia CO, które uiścić miał pan Roman to niemal 4,5 tys. zł.
- Za część instalacji, którą lokator zrobił we własnym zakresie, dokonujemy zwrotu. Problemem jest jednak wymiennik, na który absolutnie nie możemy się zgodzić – dodaje prezes.
Jedynym warunkiem spółdzielni jest więc zdemontowanie wymiennika ciepła, na co z kolei nie zgadza się lokator. Czy strony konfliktu dojdą do porozumienia? Do sprawy wrócimy.