Rozmowa toczyła się wokół tematu terroryzmu, jego zagrożeń i zachowania ludności cywilnej.
- Budowanie systemu bezpieczeństwa w oparciu o minione wydarzenia przy obecnym, błyskawicznym postępie technicznym jest błędem, trzeba myśleć o tym, co wydaje się niemożliwe - twierdzi generał. - Przyszłość należy do wojsk Obrony Terytorialnej, gdyż jej członkowie są naturalnie zainteresowani bezpieczeństwem na własnym terenie w oparciu o ludzi przeróżnych specjalności. Najważniejszymi funkcjami, jakie te formacje mają spełniać to: wysoko wyspecjalizowane jednostki techniczne przy klęskach żywiołowych, wsparcie i organizacja społeczności lokalnych w sytuacjach wojny i innych zagrożeń, uzupełnienie zadań wojska.Wszystko wymaga jednak większych środków finansowych i stabilności decyzyjnych. Ciągła polityczna wymiana stanowisk nie służy budowaniu poważnej strategii bezpieczeństwa narodowego. Największym zagrożeniem są jednak niekompetentni ludzie na wysokich stanowiskach, tymczasem wciąż nie docenia się ogromnego potencjału osobowego, jaki jest w wojskach rezerwy - wyjaśnia Roman Polko.
Pod koniec spotkania uczestnicy zasypali gościa pytaniami, również natury politycznej, z których gość wybrnął w bardzo dyplomatyczny sposób. Na najważniejsze pytanie dlaczego sam odszedł ze służby czynnej, odpowiedział, że nie znosi bezczynności, ciągłe działanie jest w jego naturze. Uczestnicy mogli się o tym sami przekonać, spotkanie było niezwykle żywiołowe.