Dzisiejszy gość jest reporterką, autorką bestsellerowych książek - „Ksiądz Paradoks. Biografia Jana Twardowskiego”, „Beksińscy. Portret podwójny” oraz „1945. Wojna i pokój”. Została laureatką Nike Czytelników 2016. Grzebałkowska była już gościem literackiego cyklu „Między słowami” w Centrum Teatru Muzyki i Tańca w 2015 r., podczas którego opowiadała o „Beksińskich” i ”1945. Wojna i pokój”. Dziś natomiast na tapecie była książka poświęcona Komedzie. Zanim jednak przybyli na spotkanie kutnianie mogli się dowiedzieć o jej twórczości, pierwszym tematem była mowa nienawiści.
- Według definicji oxfordzkiej oznacza to, że naruszamy czyjeś dobra, które człowiek posiada niezależnie od siebie - wzrost, wygląd, kolor skóry, narodowość. Coraz częściej stosowana jest ona w kontekście politycznym. Co do samej mowy nienawiści mogę przytoczyć tutaj swój przykład. Otóż bardzo nie przepadam za myśliwymi. Ostatnio na facebook'u napisałam bardzo emocjonalny wpis niezbyt dobrze życząc tym myśliwym i sugerując, żeby broń palną skierowali sobie w części niewymowne i wystrzelili. I okazuje się, że nie spodobało się to niektórym. To było okropne i teraz po tym tygodniu, po śmierci Pawła Adamowicza wiem, że już nigdy tak nie napiszę i tu się biję w piersi - mówiła Magda Grzebałkowska.
W dyskusję dotyczącą mowy nienawiści i agresji włączyli się kutnianie obecni na spotkaniu. Po krótkiej wymianie zdań prowadzący Wojciech Tochman sprowadził rozmowę na inne tory i mogliśmy dowiedzieć o książce poświęconej Krzysztofowi Komedzie. Grzebałkowska przez dwa lata zbierała materiał na jego temat i - jak mówiła - nie spotkała się z nikim, kto był mu nieprzychylny.
- Komeda był bardzo specyficzną osobowością. On był bardzo lubiany, ale zawsze dążył do celu. Był zdeterminowany, ale robił to w taki sposób, że nie zostawiał za sobą spalonych mostów. Jedyna krytyka, która go dotykała to ta dotycząca jego wirtuozostwa na pianinie. Krytyka muzyczna była wtedy na bardzo wysokim poziomie. W recenzjach pisano, że Komeda nie za dobrze gra na pianinie. Ale był wybitnym kompozytorem - opowiadał dzisiejszy gość.
W książce znajdziemy też postać Zofii - żony Komedy. Jak mówiła Grzebałkowska, środowisko ich nie cierpiało. Gdy zbierała materiały do książki chodziła od człowieka do człowieka, odbyła 120 ok. rozmów. Gdzie nie poszła tam mówiono o Zofii najlepiej, że rozpychała się łokciami, że nie było rzeczy, której by nie zrobiła dla Krzysztofa. On sam nie musiał zmagać się z życiem. Żona „usłała mu życie płatkami róż, a on musiał być tylko miły”; ubierała go, codziennie na śniadanie przyrządzała jajko po wiedeńsku. W zderzeniu z ludźmi Zofia była jednak bardzo bezwzględna. Nikt jej się nie sprzeciwiał. By dotrzeć do Komedy można było zrobić to tylko przez nią. .
Reporterka mówiła także, że w reportażach - i ogólnie w literaturze - lepiej pisze się o postaciach negatywnych, bo są one ciekawsze. Ale jeśli ktoś jest całkowicie pozytywny - jest to już podejrzane.