Wydawałoby się, że bycie kochanką to totalny flow i czysta przyjemność, żoną – oldskulowa fucha, a matką – duma i odpowiedzialność… Jak ogarnąć jednocześnie te trzy role? Jak pogodzić ze sobą pracę na trzech równoległych etatach? I to w dodatku nie otrzymując za żadną z nich wynagrodzenia? Bezpłatny to można mieć urlop, a tu nie dość, że nie ma chwili odpoczynku, a pracę wykonuje się w gratisie, to trzeba nieźle się nakombinować, żeby wyjść z twarzą, a nawet przy odrobinie sprytu czerpać przyjemność…
Czy istnieje recepta na pogodzenie tych trzech ról? Czy jest sposób, żeby być jednocześnie niańką i sekstorpedą? Mistrzem kuchni, cichym zarządcą, mózgiem, chodzącą subtelnością, kokietką i blond-pułapką? „Pokochaj samą siebie” – krzyczą slogany z okładek kobiecych pism – tylko co to znaczy?
Aneta Todorczuk-Perchuć w muzodramie „Matka żona i kochanka” stara się udzielić odpowiedzi na powyższe pytania. Mogą się one nie spodobać. Mogą one zmotywować do działania. Mogą rozśmieszyć, bo aktorka śpiewając znane piosenki ośmiesza samą siebie i próbuje rozprawić się z mitem bycia kochaną, a jednocześnie perfekcyjną, kobiecą i idealną panią domu z dużym dystansem ale bardzo szczerze...
Występ przygotowali:
- Scenariusz: Aneta Todorczuk-Perchuć
- Reżyseria: Anna Gryszkówna
- Aranżacje: Tomasz Krezymon