Dokładnie tak jest z nowym Tucsonem, już pierwsze spojrzenie obiecuje niezłą przygodę – chodź linia nadwozia, może nieco zaskakiwać. W zasadzie od razu czuć ducha designu i czegoś niesamowitego, a mianowicie że przy tworzeniu tego samochodu, naprawdę myślano o kierowcy. Standardem na rynku przy pokazywaniu światu nowych modeli aut, jest praktyka nie podchodzenia do sprawy rewolucyjnie. Zmianom podlegają raczej niewielkie detale. Hyundai już tutaj stwierdził, że dobre rzeczy nie przychodzą łatwo i muszą być okupione uczciwą pracą. Nowy Tucson jest naprawdę rzeczywiście nowy, a do tego tak bliski segmentu premium – jak nigdy do tej pory to się nie zdarzało. Nowe linie nadwozia, są ostre i wyraziste, ale w żaden sposób nienachalne i uciążliwe dla oka. Całości sprawy dopełniają zgrane detale, takie jak przetłoczenia karoserii lub cudownie wyglądający przedni grill auta. To tutaj pojawia się jedna z rzeczy, które czynią Tucsona niesamowitym - elementy świetlne LED. Dokładnie mowa tu o technologii półprzepuszczalnych luster, to nowość w technice oświetlenia Led, które schowane w przednim grillu tworzą światła do jazdy dziennej. Takie rozwiązanie bardzo cieszy oko, a technologia umożliwia dopełnienie designerskiego kunsztu projektanta Tucsona. Z tyłu auta jest podobnie, zobaczmy tam pasek świetlny LED w kolorze czerwonym, przechodzący przez całą szerokość auta. Naprawdę jest bosko i już choćby z tego powodu, aby zobaczyć te nowe rozwiązania świetlne, warto odwiedzić lokalnego dealera Hyundaia. Zaskoczenie gwarantowane, ponieważ do tej pory producenci aut nie stosowali szeroko takich rozwiązań. Natomiast to nie jedyna rzecz, która bardzo zaskoczy nas kontakcie z nowym Tucsonem... Wsiadając do środka, należy się poważnie się zastanowić, czy mamy już do czynienia z wnętrzem, w którym można poczuć się jak w limuzynie. Testowana wersja w pięknej matowej czarnej skórze robi ogromne wrażenie. Przyjemną opcją jest dyskretne wkomponowanie oświetlenia nastrojowego we wnętrzu. Jeżeli ktoś pomyśli, że to nadal mało – to dodamy informację, iż światła można skonfigurować w 64 kolorach i 10 poziomach jasności. Skromnym zdaniem testującego auto, zdecydowanie dobrym posunięciem było wkomponowanie głównego centrum zarządzania pokładem – panelu dotykowego w środkowej linii kokpitu. Trend jest zupełnie odwrotny - ekrany wychodzą ponad linie kokpitu, a to wśród kierowców budzi raczej mieszane odczucia. Reakcja na dotyk wyświetlacza jest bardzo precyzyjna, a do tego całkiem intuicyjna. Materiały użyte do budowy kokpitu są dobrej jakości, a w designie tego miejsca mamy kolejną zaskakującą rzecz. Przez środek auta i drzwi boczne, przechodzi pasek materiału. Może nie jest to jakaś najważniejsza na świecie rzecz przy decyzji o zakupie nowego auta, ale to przecież detale tworzą całość udanego projektu. Kolejnym rozwiązaniem, które to potwierdza, to mały schowek w dolnej części kokpitu środkowego. Niemalże odruchowo lądował tam telefon, choć w kokpicie możemy mieć szybką ładowarkę indukcyjną do telefonu.
Pojeździliśmy
Wiele pojazdów z tego segmentu daje odczuć kierowcy w czasie jazdy pewien rodzaj ociężałości. Nawet przy większych jednostkach napędowych. Nowy Tucson bardzo temu odczuciu się wymyka, choć techniczne właściwości zawieszenia auta w stosunku do poprzedniej wersji nie zmieniły się jakoś bardzo. W teorii akademickiej taki stan rzeczy powinien wiązać się ze spadkiem poczucia komfortu w czasie jazdy. Znowu zaskoczenie, bo jest zupełnie odwrotnie, a poczucia komfortu otrzymamy więcej niż w poprzedniej wersji auta. W środku podczas jazdy jest niemalże zupełnie cicho, a dopiero jazda z prędkością autostradową daje odczuć delikatny szum pochodzący z okolic lusterek. Serduszko nowego Tucsona ma pojemność 1600 cm3, jest turbodoładowane i może występować jako klasyczny silnik benzynowy, lub jednostki benzynowe wspomagane nowoczesnymi rozwiązaniami elektrycznymi: miękka hybryda, hybryda plug-in i hybryda. Jeżeli chodzi o jednostki wysokoprężne, do nowego Tucsona może trafić na nasze życzenie jedna wersja silnika, także o pojemności 1600 cm3. Cieszy fakt, że nowa jednostka napędowa uchowała się od technologii trzycylindrowej, która bardzo obniża kulturę pracy i budzi raczej chłodne emocje wśród kierowców. Świetnie, precyzyjnie i na czas pracuje skrzynia biegów. W zasadzie nie da się zauważyć jej pracy, jest bardzo poprawnie zoptymalizowana i nie dostarcza nam średnio miłych wrażeń dźwiękowych podczas większych podjazdów czy konieczności nagłego przyspieszenia np. w sytuacji niebezpieczeństwa. Jedną z rzeczy, która zrobiła na testującym największe wrażenie, pojawiła się dopiero w trakcie jazdy. Mianowicie przy włączeniu kierunkowskazu, elektroniczny wskaźnik w zależności od wybranego kierunku – prędkościomierz lub obrotomierz zaczyna wyświetlać obraz z kamery pod lusterkiem. Rozwiązanie świetnie sprawdza się w nocy, lub na ciasnych skrzyżowaniach, gdzie pomoże unikać najeżdżania oponą na krawężniki. Sprawa nie jest bez znaczenia, bo takie najechanie często powoduje nieodwracalne uszkodzenie opony w postaci guza, a opona nadaje się już tylko do wymiany. Słowo honoru – nigdy wcześniej takiego patentu na poprawę komfortu i bezpieczeństwa nie widziano. Trzeba zaznaczyć, że w trakcie wyświetlania obrazu z kamery, nadal widać odczyty wartości pracy auta. Świetnie działał system powiadamiania o ruszeniu auta przed nami. W czasach kiedy każda wolna od jazdy chwila przyciąga naszą uwagę do smartfona, może to być ciekawa opcja dla wielu kierowców.
Dystans i klasa
Hyundai po raz kolejny wyszedł obronna ręka w czasach kiedy księgowość może dosyć mocno hamować pomysły projektantów. Technologia wprowadza coraz mniejsze jednostki napędowe, mocno wyśrubowane i jednocześnie przez to szybko awaryjne. Wnętrza nawiązują raczej do filmów Since fiction. Hyundai znowu pokazuje klasę, dystans do wielu rynkowych trendów w motoryzacji. Po premierze nowego Tucsona bliższe jest stwierdzenie, że to Hyundai teraz kreuje trendy. Oczywiście wszelkie nowe dostępne technologie, są w nowym Tucsonie powołane do służby dla kierowcy. Natomiast magia tego auta tkwi w fantastycznym wyczuciu projektantów i umiejętnego połączenia w fazie projektu - klasycznych i lubianych przez kierowców rozwiązań z nowoczesną technologią. A do tego wszystkiego projektanci dogadali się z księgowymi, bo już w podstawowym, jednym z pięciu dostępnych pakietów wyposażenia, poczujemy się całkiem bogato. Nie ma wątpliwości, że konkurencja przez pewien czas, nie będzie mogła się pozbierać po tym co pokazał Hyundai w nowym Tucsonie. Istnieje duża szansa, że kierowca po oględzinach w salonie płockiego dealera marki Hyundai i jeździe próbnej, będzie w podobnym stanie ducha.