Początek spotkania należał do gospodarzy, którzy podbudowani niedawnym, niespodziewanym zwycięstwem nad Sokołem Łańcut prowadzili po trzech minutach 7-2. Na odpowiedź Lwów nie musieliśmy jednak czekać długo. Na parkiecie szalał bowiem Arkadiusz Kobus, który w niespełna sześć minut zapisał na swoim koncie 11 oczek, wyprowadzając Polfarmex na prowadzenie 15-11. Rozpędzone Lwy nie zwolniły tempa do końca odsłony i na pierwszą przerwę schodziły z siedmiopunktową zaliczką (22-15).
Pierwsze minuty drugiej kwarty również padły łupem Polfarmexu. Tym razem jednak w roli głównej mogliśmy zobaczyć Mateusza Szweda, który raz za razem skutecznie wykańczał swoje akcję, powiększając przewagę kutnowskiego zespołu (31-20). Warszawiacy złapali wyraźną zadyszkę, którą podopieczni Jarosława Krysiewicza wykorzystali bez skrupułów. Na 2:10 minuty przed zakończeniem pierwszej połowy, po akcji 2+1 w wykonaniu Marka, Farmaceuci prowadzili już 43-25, a do szatni schodzili przy wyniku 50-27.
Po zmianie stron zespół ze stolicy zdecydowanie ruszył do ofensywy, zaliczając run 10-0, zmniejszając przewagę Lwów do trzynastu oczek (37-50). Gospodarze wyraźnie złapali wiatr w żagle i z każdą kolejną minutą przewaga kutnian topniała. Do decydującej o podziale punktów kwarty Farmaceuci przystępowali, prowadząc już tylko 63-54.
Ostatnie dziesięć minut spotkania to dobra gra Lwów, które nie pozwoliły gospodarzom na odrobienie dystansu punktowego dzielącego obie ekipy i ostatecznie to Polfarmex mógł cieszyć się z kolejnej ligowej wygranej, zwyciężając 80-66.
KK Warszawa – Polfarmex Kutno 66-80 (15-22, 12-28, 27-13, 12-17)
KK: Wojtyński 17, Motel 15, Iwanowicz 10, Koźluk 6, Zapert 4, Pietkiewicz 4, Jaremkiewicz 3, Jankowski 2, Sarnicki 2, Dziatczuk 2, Hybiak 1, Rudko 0
Polfarmex: Majewski 16, Kobus 15, Marek 12, Szwed 12, Sobczak 7, Antczak 6, Zębski 4, Janiak 3, Pawlak 3, Tradecki 2