Norbert, w pierwszym półfinałowym pojedynku nie daliście rady gospodarzom, chociaż po pierwszej kwarcie wydawać by się mogło, że to wy będziecie rozdawać karty…
Norbert Kulon: W pierwszej kwarcie drużyny mówiąc w terminologii sportowej „badały się”. W kwarcie padło ponad 40 punktów, więc zapowiadał się wysoki wynik. Szkoda, że nie utrzymaliśmy dyspozycji do końca spotkania, ale taki jest sport.
Obserwując mecz w trybun czuć było, że jest to walka o finał, miedzy zawodnikami iskrzyło, co miało swój upust w trzeciej kwarcie, kiedy doszło do przepychanki. Powiedz jak to wyglądało z perspektywy parkietu?
- To jest czas play-offów, więc na żadne odpuszczenie przeciwnikowi nie ma mowy, tym bardziej, że trafił swój na swojego, jeśli chodzi o poziom wtajemniczenia koszykarskiego.
Mecz niedzielny musiał być dla was trudny. Porażka oznaczała spore kłopoty?
- Z pewnością krośnianie podeszli do niedzielnego spotkania podbudowani i pewni swego, co mogło ich zgubić. Natomiast my zaczęliśmy z wysokiego „C „i dyktowaliśmy od początku nasze warunki. To był klucz do cennego zwycięstwa.
Jak się później okazało kontrolowaliście ten pojedynek praktycznie od początku do końca. Chociaż były momenty, kiedy gospodarze naciskali…
- Graliśmy od początku swoją koszykówkę, opartą na agresywnej i mocnej obronie oraz efektywnej i szybkiej grze w ataku. W trzeciej kwarcie rywal z Krosna wyrównał, ale chwilę później zdobyliśmy pięć punktów w 20 sekund i wszystko wróciło do normy.
Zagraliście zespołowo, ofiarnie z obronie, stanowiliście monolit na boisku jak i na ławce. Ty chyba dobrze się czujesz, kiedy jest takie wsparcie kolegów?
- Oczywiście, na tym polega gra w play-offach. Jeśli nie jesteśmy całością, nie mamy szans na odniesienie sukcesu. Tak jest wszędzie, w życiu prywatnym, czy zawodowym. Każdy powinien dawać zespołowi dobrą energię i to nakręca do lepszego działania i funkcjonowania.
Zagrałeś bardzo dobre zawody, świetnie broniłeś odbierając chęć do gry krośnieńskim rozgrywającym…
- Cieszę się, że mogłem pomóc zespołowi, bo ostatnio z moją formą różnie bywało. Moim zadaniem jest uprzykrzanie życia rozgrywającym i staram się to czynić najlepiej, jak potrafię.
Do Krosna pojechała 40 osobowa grupa kutnowskich kibiców. To chyba miłe, że na drugi koniec Polski jadą kibice żeby was wspierać?
- To niesamowite, gdy wspiera Cię 40 osobowa grupa kibiców. Wtedy adrenalina i zaangażowanie sięgają zenitu. Żaden zespół w I lidze nie jest wspierany przez tak liczną grupę. Jesteśmy wdzięczni kibicom za fanatyzm i wsparcie.
Rywalizacja o finał przenosi się do Kutna, do szczęścia brakuje tylko i aż 2 zwycięstw. MOSiR Krosno raczej nie przyjedzie tutaj żeby odpuścić?
- Krosno to klasowy zespół i na pewno nie odpuści żadnego meczu w Kutnie. Finał jest jak na wyciągnięcia ręki, ale w z drugiej strony krośnianom też brakuje 2 zwycięstw, więc szanse są równe. Mam nadzieję, że poniesie nas kutnowska publiczność i pokażemy nasze oblicze z drugiego meczu w Krośnie.
Norbert przed nami długi weekend. Wy nie będziecie odpoczywać przygotowując się do walki o finał. Jak zachęcisz kutnowskich kibiców żeby przyszli na Dziewiątkę?
- Zapraszam wszystkich serdecznie w imieniu całej drużyny na sobotę i niedzielę do naszej hali! Nie może Was tam zabraknąć, w końcu cały sezon, my wspólnie z Wami czekaliśmy na te najważniejsze spotkania sezonu! Widzimy się w weekend.