Początek meczu należał do podopiecznych Jarosława Krysiewicza. Na szczególne pochwały w zasłużył z pewnością D. Antczak, który zdobył pierwsze 5 pkt dla przyjezdnych, a gdy kolejne 2 "oczka" dołożył Majewski, po niespełna trzech minutach gry, Polfarmex mógł się cieszyć 5-punktowym prowadzeniem. Radość Lwów nie trwała jednak długo. Gospodarze rzucili się do odrabiania strat, w szeregach przyjezdnych zawodziła skuteczność i na 3 i pół minuty przed końcem kwarty, Sokół wyszedł na pierwsze tego dnia prowadzenie. Drużyna Dariusza Kaszowskiego postanowiła kuć żelazo póki gorące i raz za razem punktowała kutnian, a po skutecznym rzucie Kulikowskiego mieli już 6 "Oczek" zapasu. Sytuację żółto-niebieskich, celną trójką podreperował jeszcze Pawlak, lecz na niewiele to się zdało i pierwsza odsłona zakończyła się wynikiem 19-14 dla gospodarzy.
Pierwsze 2 minuty drugiej kwarty to festiwal niecelnych rzutów z obu stron. Złą passę przerwał lay-upem Klima, umacniając swoją ekipę na prowadzeniu. Trener Krysiewicz nie zamierzał stać z założonymi rękoma i w odpowiedzi na niekorzystny wynik, wymienił całą piątkę swoich graczy. Z początku efekty tej decyzji nie były piorunujące, jednak z upływem czasu Lwy coraz śmielej poczynały sobie pod koszem rywali. Gracze Łańcuta dopuścili się kilku fauli, a te z rzutów osobistych bezwzględnie wykorzystali Marek i Zębski, a gdy celnym rzutem spod kosza popisał się Sobczak, przewaga Sokoła stopniała do zaledwie 1 pkt. Podopieczni trenera Kaszowskiego zdołali jednak w porę ocknąć się z letargu. Najpierw celny lay-up zaliczył Parszewski, następnie skutecznie zza łuku przymierzył Karolak, a chwilę później kropkę nad "i" postawił M. Zywert. Ostatecznie drużyny schodziły na przerwę przy wyniku 32-22 dla gospodarzy.
Jeden brat zakończył celnym rzutem pierwszą, drugi rozpoczął drugą odsłonę meczu. Po trójce w wykonaniu K. Zywerta, gospodarze mieli już okrągłe 10 "oczek" przewagi. Jak się okazało, był to początek kanonady, jaką urządzili sobie gracze Sokoła. Kulikowski, do spółki z Klimą nie mieli litości dla defensywy gości i w połowie kwarty prowadzili już 42-24. Do walki, celnym rzutem z wyskoku, kolegów z Polfarmexu poderwał na chwilę Zębski, lecz sytuację szybko wyjaśnił Zywert, dorzucając do swojego dorobku kolejne 2 punkty. Kutnianie nie dali jednak łatwo za wygraną i w końcówce postanowili podjąć walkę. Kapitan drużyny, A. Kobus wraz z Markiem, Sobczakiem i Tradeckim wzięli się za odrabianie strat, choć Karolak i bracia Zywert również nie przespali ostatnich minut trzeciej kwarty. W efekcie Lwom udało się odrobinę zbić gospodarzy z pantałyku, a po 30 minutach na tablicy widniał wynik 53-40 dla Łańcuta.
Ostatnia kwarta rozpoczęła się od wymiany ciosów. Świetne wejście zaliczył S. Pawlak, który zaledwie po 9 sekundach obecności na parkiecie popisał się celną trójką. Kilka prostych błędów Sokoła i zmiany personalne w szeregach Polfarmexu sprawiły, że w kibicach kutnian zaczęła odżywać nadzieja na końcowy sukces. Skuteczne rzuty Szweda i Sobczaka, pozwoliły przyjednym zbliżyć się do drużyny Kaszowskiego na 8 pkt. Wtedy jednak przypomniał o sobie Kulikowski, który w ciągu 2 minut zanotował aż 7 pkt i przy wsparciu Zywerta i Klimy praktycznie przesądził o losach dzisiejszego pojedynku. Nadzieję w drużynę farmaceutów, dwoma celnymi lay-upami próbował jeszcze tchnąć Zębski, zza łuku nie mylili się z kolei Sobczak i Pawlak, lecz na odrabianie strat było już za późno. Sokół nie pozwolił sobie wyrwać zwycięstwa, wygrywając w pierwszym meczu play-offów 73-66.
Sokół Łańcut - Polfarmex Kutno 73-66 (19-14, 12-8, 22-18, 20-26).
Sokół Łańcut: Karolak (11 pkt), Klima (10), Kulikowski (17), K. Zywert (11), M. Zywert (11), Błachowicz-Kiełb (0), Inglot (1), Warszawski (2), Parszewski (4). Włodarczyk (6). Trener: Dariusz Kaszowski.
Polfarmex Kutno: Antczak (5). Marek (8), Sobczak (13), Zębski (10), Majewski (2), Janiak (2), Pawlak (11), Szwed (4), Kobus (8), Tradecki (3). Trener: Jarosław Krysiewicz.