KS od początku spotkania zamierzał znokautować rywali, piłkarze od pierwszego gwizdka rzucili się bowiem do ataku na bramkę przeciwnika. I na gole nie trzeba było długo czekać. Już w piątej minucie worek z golami rozwiązał dzisiejszy jubilat. Na kolejne trafienie kibice czekali zaledwie 4 minuty, kiedy to na listę strzelców wpisał się Damian Szczepański. Ale to nie wszystko - nie minął nawet kwadrans spotkania a KS prowadził już 3:0 po kolejnej bramce Dynela.
Mimo surowej lekcji futbolu udzielonej Lechii przez piłkarzy KS-u, goście nie zamierzali się poddawać. W pierwszej połowie zaliczyli nawet słupek, jednak do przerwy żadne bramki już nie padły. Na drugą odsłonę spotkania przyjezdni wyszli już dużo bardziej skoncentrowani, co szybko przełożyło się na gola - w 53 minucie strzelił go Kamil Cyran, a nadzieje na choćby remis dla RKS-u wciąż żyły. Nie brakowało walki o każdą piłkę, tempo meczu jednak wyraźnie siadło. Ostatecznie goście zostali twardo sprowadzeni na ziemię w 77 minucie po sprawnej akcji kutnian zakończonej golem Igora Świątkiewicza.
- Początek spotkania to mega mocne uderzenie w naszym wykonaniu. Plan taktyczny zrealizowaliśmy w 200 procentach, bo zależało nam, żeby w końcu w Kutnie objąć prowadzenie i dowieźć je do końca, więc brawa dla chłopaków za realizację - podsumowuje trener Dominik Tomczak. - Wiadomo, wynik 3:0 trochę nas uśpił, troszkę wkradło się nonszalancji i zbytniej pewności siebie, czego efektem była stracona bramka na początku drugiej połowy. Później oddaliśmy pole, zrobiliśmy zmiany i wynik powinien być dużo bardziej okazały, bo Adrian Kralkowski, Dawid Telestak czy Marcin Kacela mieli sześć stuprocentowych sytuacji. Nie wpadło, ale cieszymy się z wygranej i trzech punktów. Na pewno po tej kolejce będziemy w pierwszej ósemce i chcemy, żeby tak zostało już do samego końca.
KS Kutno 4-1 Lechia Tomaszów Mazowiecki
1-0 5' Dynel
2-0 9' Szczepański
3-0 11' Dynel
3-1 52' Cyran
4-1 77' Świątkiewicz