Po godz. 9. na placu Wolności z dziennikarzami spotkało się trzech kandydatów Konfederacji: Andrzej Kaniewski, Piotr Malczyk i Kamil Sobol.
"Będziemy musieli poczuć się, jakbyśmy wyhodowali żmiję na własnej piersi"
- Przyszło nam dzisiaj poruszyć bardzo trudny temat, czyli relacje z Ukrainą. Relacje, które, niestety, nie są w bilateralnych rozrachunku pozytywne w naszym odczuciu - zaczął Andrzej Kaniewski, kandydat do sejmu - Rok temu Konfederacja, jako jedyna, przestrzegała, że dojdziemy do takiego absurdu, gdzie będziemy musieli, niestety, mimo otwartych serc i otwartych portfeli, poczuć się tak, jakbyśmy - proszę mi wybaczyć za to stwierdzenie - wyhodowali sobie żmiję na piersi, która kąsa rękę, która ją karmi. Zamiast zdrowych relacji, mimo przyjętych milionów Ukraińców do Polski, mamy pozew. Dzisiaj stoimy przed faktem dokonanym, gdzie nasz prezydent jest upokarzany przez stronę ukraińską - grzmiał kandydat.
"Polscy rolnicy ostrzegali, co może się wydarzyć"
Następny z działaczy, startujący do sejmu z 4. miejsca list Konfederacji Piotr Malczyk (wicestarosta łowicki), podniósł natomiast temat rolnictwa.
- W ostatnim czasie zauważyliśmy, jak polscy rolnicy zostali ośmieszeni, gdy przedstawiciel Platformy Obywatelskiej pojechał do Parlamentu Europejskiego i tam mówił, że będzie bronił polskiego rolnictwa. Myślał, ze wrócił na białym koniu, wrócił na zdechłej kozie
Jego zdaniem polscy rolnicy zostali po raz kolejny upokorzeni i obrażeni.
- Nie życzymy sobie, żeby tacy przedstawiciele walczyli o polskie rolnictwo. W tym momencie oczywiście wszyscy politycy będą mówić, jak oni ostrzegali Polaków. Zrobili zupełnie inaczej, to pokazały też głosowania w Parlamencie Europejskim. Rząd polski, przedstawiciele polskiego parlamentu powinni sobie zdawać sprawę, jak wygląda polityka międzynarodowa. I oczywiście, trzeba pomagać, ale zapomnieliśmy o tym, że polityka międzynarodowa opiera się na twardym biznesie. Polacy nie powinni w tej sytuacji ponosić takich kosztów, przykładem jest polskie rolnictwo. Polscy rolnicy ostrzegali od samego początku, co się może wydarzyć, jaki może być napływ produktów, również produktów niewiadomego pochodzenia, jak np. tzw. zboże techniczne - przypominał Piotr Malczyk.
Zaznaczał również, że jako wicestarosta, spotyka się na co dzień z rolnikami i mieszkańcami, którzy nie są zadowoleni z polityki prowadzonej przez polski rząd.
OZN, ordery i przecinanie wstęg
Jako kolejny głos zabrał Kamil Sobol, startujący do senatu z okręgu 25.
- Każdy Polak, który ogląda informacje w mediach, ten temat dobrze zna. Nowy Jork, szczyt ONZ, można powiedzieć - szczyt głupoty. Nie było tam dyplomacji, tak naprawdę. Nie tylko prezydent Polski mówił, że jest smutny, jak to powiedział, ale każdy Polak. Otworzyliśmy serca, zrobiliśmy wszystko, żeby podzielić się z narodem, który był zaatakowany. Dzisiaj mówi się, że pomagamy, żeby w Kijowie pojawił się rosyjski aktor. Dyplomacja polega na tym, że nie ma tam przyjaźni. To musi być interes przede wszystkim. Powinna być dyplomacja przede wszystkim prowadzona przez jednego człowieka - ministra. Nie może być tak, że jak jest fajnie, to klepiemy się po plecach, każdy robi sobie zdjęcia z panem Zeleńskim - mówił Kamil Sobol.
W dalszej części swojego wystąpienia przeszedł do kwestii odznaczeń i aspektu związanego z bezpieczeństwem kraju.
- Zazwyczaj Order Orła Białego, przyznawany jest osobom, które na to zasłużyły. Przede wszystkim św. Jan Paweł II, kardynał Wyszyński, z obcokrajowców królowa Elżbieta, cesarz Japonii i w tym gronie jest również pan Zeleński. Myślę, że pierwszym krokiem po powrocie z Nowego Jorku powinno być odebranie, albo przynajmniej wystosowanie informacji, że te ordery powinny trafiać do ludzi, którzy na to zasługują. Druga sprawa - jak wygląda dzisiaj bezpieczeństwo. czy Polacy czują się bezpiecznie? Czy służby były wystarczająco przygotowane, żeby zweryfikować, kto w tym natłoku przekracza granicę? Dzisiaj mamy sygnały od różnych miast, że różne grupy przestępcze, pod przykrywką migracji, przedostały się do Polski. Kolejna rzecz - przez 30 ostatnich lat jest nam serwowana woja, wojna polsko-polska. Rodziny często przy stole nie potrafią rozmawiać, bo jedna grupa jest za panem Tuskiem, druga za panem Kaczyńskim. I za chwilę pokolenie 15-latków nie będzie wiedziało, dzięki komu mamy wolność i niepodległość.
Kandydat nawiązał także do historii Polski.
- Ja dzisiaj przygotowałem taki plakat. W 1918 roku Polska odzyskała niepodległość. Ojcowie niepodległości: Józef Piłsudski, Roman Dmowski, Ignacy Paderewski, Wincenty Witos, Wojciech Korfanty, Ignacy Daszyński. Choć byli z różnych opcji politycznych, wszyscy walczyli o to, żeby Polska była wolna, żeby były wolne wybory, żebyśmy wszyscy na te wybory mogli chodzić. Przede wszystkim 50 procent ludzi nie chodzi na wybory, w szczególności młodzi. Zachęcam, żeby młodzi ludzie poszli na te wybory i nie pozwolili, żeby dwóch starszych panów, którzy powinni zająć się już teraz wnukami, nie układali nam życia na przyszłość.
Na koniec Kamil Sobol skomentował w kilku zdanich propagandową politykę rządu.
- Chciałbym również, żeby na polskiej scenie politycznej skończyły się cyrki pod tytułem przecinanie wstęg. Jak mówiła premier Margaret Thatcher - rząd nie ma własnych pieniędzy. A ludzie indoktrynowali telewizją publiczną nadal myślą, że pan Kaczyński, czy Tusk, czy Morawiecki, coś im daje. Nic im nie daje. To wszystko idzie z naszych podatków. I za chwilę będzie trzeba zmienić ustawowo szerokość ulic, bo do przecinania wstęg ustawia się coraz więcej polityków. Zadajmy sobie też pytanie: czy nie powinno być kadencyjności w polskim sejmie i senacie? Czy ludzie, którzy siedzą tam cztery, pięć kadencji, co oni tam wnoszą? Czy oni nie są już wypaleni? - pytał retorycznie.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.