reklama

„Dajemy z siebie wszystko” - wywiad z „Simon”-em – perkusistą zespołu Pandemonium

Opublikowano:
Autor:

„Dajemy z siebie wszystko” - wywiad z „Simon”-em – perkusistą zespołu Pandemonium - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaZespół powstał w 1989 roku. W tym okresie nie było tego typu kapel w Polsce. Określając rodzaj muzyki wykonywanej przez PANDEMONIUM można powiedzieć, że grają bardzo ciężko i wolno. Na początku lat dziewięćdziesiątych w całym kraju mówiło się i pisało o zespole bardzo pochlebnie, co spowodowało, że Pandemonium stało się obok KAT, IMPERATOR i VADER jedną z najpopularniejszych kapel w Polsce. Po wielu perypetiach i rotacjach personalnych w kolejnych latach, zespół wciąż nagrywa nowe, rewelacyjne pełnometrażowe płyty. Współtwórcą ostatniej płyty, zatytułowanej „Hellspawn”, jest rodowity kutnianin - Szymon Andryszczak, który w wolnej chwili udzielił nam krótkiego wywiadu.

Izabela Dembowska: Na początek zapytam, od jakiego czasu jesteś związany z kapelą i jak układa Ci się współpraca z pozostałymi członkami zespołu?

Szymon Andryszczak: Z chłopakami znałem się wcześniej, ale licząc pracę w zespole to będą jakieś dwa lata. Nasza współpraca układa się coraz lepiej. Na początku było „chłodno”, z czasem poznaliśmy się bardziej, zżyliśmy się. Koledzy są godni zaufania, to także super kompani do imprez... hehe... Każdy z nas, oprócz grania, ma swoje własne zadania w zespole. Wielki szacunek dla naszego wokalisty Pawła, bez jego determinacji i zaangażowania nie byłoby tego zespołu. Oczywiście każdy z nas angażuje się w zespół, ale Paweł był od samego początku i jest naszym liderem, choć on nie lubi tego określenia.

I.D.: A jak było przy nagraniu płyty? Jakieś nieporozumienia, zgrzyty? Czy jednak wszystko szło jak „po maśle”?

S.A.: Nagrywaniu zawsze towarzyszą emocje wszelkiego rodzaju. Ja zawsze idę na pierwszy ogień nagrywając bębny, później bas, gitarę, wokal. W pracy w studio wymagamy od siebie skupienia i zawsze wszystko musi być zrobione z luzem, bo inaczej mogą być problemy przy nagrywaniu. Na płycie są dość szybkie tempa, które gram nogami, co nie należy do najprostszych. Jednocześnie są to ważnych elementów w tej muzyce. Wcześniej musiałem sporo trenować (nadal nieustannie ćwiczę by grać równie szybko). Ważna jest też współpraca z panem realizatorem. Na pewno elementem stresującym jest samo rejestrowanie i czas, którego jak wiadomo zawsze brakuje. Ogólnie jestem zadowolony z płyty. To co na niej zrobiłem jest dla mnie, jak do tej pory, najwyższym osiągnięciem. Podsumowując, jest to na pewno ciężka, a zarazem przyjemna praca i KOCHAM TO!

I.D.: Czytając jedną z recenzji nowego albumu natknęłam się na takie oto zdanie: „Ciekawie Paul (założyciel zespołu, vocal i gitara – przyp. red.) i spółka używają w kompozycjach bębnów, uwielbiam bowiem takie momenty, w których zespół zwalnia ale perkusja nadal jedzie na dwie stopy, po prostu miód! Na „Hellspawn” jest takich fragmentów naprawdę sporo”. Widać, że odgrywasz pierwsze skrzypce w zespole i nadajesz płycie tempa! Czy zgadzasz się z tym czy jednak będziesz skromny i powiesz, że „robię tylko dobrze to co mi każą”?

S.A.: Nie określiłbym tego w taki sposób. Na pewno jestem w tym zespole specem od rytmu i tempa. Staram się być jak najbardziej kreatywny,ale to suma nas wszystkich zadecydowała o tym jak płyta brzmi oraz co przedstawia przez stworzone na niej utwory.

I.D.: Jaki Twoim zdaniem był najlepszy koncert jaki daliście, gdzie, kiedy i z kim?

S.A.: W pamięci utkwił mi szczególnie nasz pierwszy koncert w obecnym składzie. Najważniejszym, najlepszym i najbardziej prestiżowym na pewno nazwałbym koncert na Mistic Festival, gdzie zagraliśmy obok takich gwiazd jak Slayer, Celtic Frost, Behemoth,... Ostatnio dawaliśmy same dobre koncerty. Czasami zagranie dobrego koncertu zależy od wielu czynników. Założenie jest jedno - koncerty Pandemonium mają być jak najlepsze, dajemy z siebie wszystko.

I.D.: Jakie plany koncertowe w najbliższym czasie? Nowa płyta na pewno do tego obliguje…

S.A.: Niedawno graliśmy w Niemczech. 15 września zagramy w Czechach, a na październik szykuje się parę koncertów w kraju. Na koncertach gramy materiał ze wszystkich płyt. Z nowej płyty obecnie gramy cztery utwory, w tym tytułowy „Hellspawn”.

I.D.: Są jakiekolwiek szanse na zagranie w Kutnie? Może na 20-lecie Alastora? Założyciele Mortiturus – kutnowskiej kapeli grającej black-metal - w jednym z wywiadów dla magazynu „7 GATES” ujawnili, że chcieliby z Pandemonium zagrać w rodzimym mieście…. Uważasz, że w ogóle jest sens myślenia o czymś takim? Jest sens zrobienia koncertu dla garstki ludzi, którzy by przyszli na koncert dla muzyki, a nie dla wypicia dużej ilości alkoholu lub „pokazania się” innym?

S.A.: Bardzo chciałbym zagrać w moim rodzinnym mieście. Wiem też, że niestety nie zagramy na XX-leciu Alastora, a szkoda. Uważam, że zawsze jest sens robienia koncertów. Myślę też, że powodzenie tego typu imprez jest w dużej mierze zależne od zaangażowania ludzi, dobrego nagłośnienia sprawy, organizacji. Obecnie wielu ludzi, w tym moich znajomych, wyjechało za granicę (i wcale im się nie dziwię) i przez to brak odpowiedniego składu. Z przykrością stwierdzam, że jest wielu osobników, którzy rzeczywiście wolą napić sie alkoholu, czy spędzić czas prze komputerem, niż przyjść na koncert. A potem narzekają, że nic się nie dzieje. To jest żałosne. Plus do tego dochodzi fatalny zalew tego całego pop – dance plastiku, mało ambitnej, komercyjnej papki. Ja pójdę na każdy koncert, niekoniecznie metalowy, jeśli tylko nic nie stoi na przeszkodzie. Nasza muzyka to już tory starogatunkowe, przeznaczone do pewnego konkretnego odbiorcy, choć każdy może jej posłuchać. Jeśli ktoś kocha to co robi, zawsze będzie temu oddany i będzie wspierał sprawę. Na Zachodzie na przykład nie ma problemu z takimi imprezami w małych miastach. Dodatkowo są one świetnie zorganizowane, nikt nie robi problemu. U nas w Polsce niestety panuje zacofanie w tym temacie.

I.D.: Wykonujesz utwory nagrane na płycie The Zonei? Przypomnijmy, że tam założyciel grupy Paul, postanowił zamiast „żywych bębnów” zastosować w nowym projekcie industrialne bębny elektroniczne. Dajesz radę?

S.A.: Płyta The Zonei jest zupełnie inną płytą. Przearanżowaliśmy jeden wybrany kawałek i gramy go nawet szybciej, nie ma problemu.

I.D.: Dzięki za poświęcony czas i szczere odpowiedzi na pytania. Powiedz, czego Ci życzyć w dalszej drodze kariery?

S.A.: Również dziękuję. Życzyłbym sobie masy koncertów, zrealizowania kolejnej, lepszej płyty (prace już trwają), pogłębienia wiedzy i umiejętności w grze na perkusji oraz spełnienia się.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE