Kwota nie jest może wysoka - 50 zł, ale jak mówi Dominik Arent, chodzi o zasady. Z pisma, które otrzymał od magistratu, wynika, że we wrześniu nie wykupił biletu za parkowanie w płatnej strefie przy ul. Kilińskiego.
- Byłem zdziwiony tym faktem - opowiada kutnianin. - Nie przypominam sobie, by tego feralnego dnia za wycieraczką mojego samochodu znajdował się jakikolwiek mandat. Na dodatek jestem przekonany, że wykupiłem wtedy bilet za parking.
Zdaniem pana Dominika działania firmy Projekt Parking, która obsługuje płatną strefę w Kutnie, są nieetyczne.
- Gdybym wiedział o mandacie, to od razu poszedłbym do biura strefy, pokazał bilet i wyjaśnił sprawę. Nie musiałbym wydawać ani złotówki na karną opłatę, bo zostałaby anulowana. Zresztą, nawet gdybym nie miał biletu, to mandat wyniósłby 35 zł. Tymczasem po 3 miesiącach kwota ta wzrosła do 50 zł.
Agnieszka Kosmalska, kierownik biura Strefy Płatnego Parkowania, jest zdziwiona pretensjami kutnianina.
- Wykonujemy 4 zdjęcia, które stanowią dowód na to, że taka kara została wręczona. Widać na nich bowiem mandat za wycieraczką - wyjaśnia.
A co w sytuacji, gdy ktoś ukradnie kwitek?
Pan Dominik sugeruje, że kontrolerzy powinni informować kierowców o mandacie osobiście.
- Mamy zbyt mało kontrolerów, by czekali z wypisanym mandatem do powrotu kierowcy - twierdzi A. Kosmalska.