- Ten mecz trzeba za wszelką cenę wygrać! - mówił przed spotkaniem z Księżakiem Łowicz Marek Koralewski. Derby regionu dla obu drużyn były meczem nie tylko o prestiż. Oba zespoły sąsiadowały bowiem również w tabeli, ekipa z Kutna plasowała się o jedno oczko wyżej.
Od początku było jednak widać, że determinacja kutnian to za mało na zawodników Księżaka Łowicz. To oni zdobyli pierwsze punkty, a nerwowo grający AZS odniósł straty, które potem musiał nadrabiać do ostatnich minut meczu. Pierwszą kwartę akademicy przegrali 15:19.
Kolejna odsłona była już zdecydowanie lepsza. AZS WSGK zdołał nawiązać wyrównaną walkę, a mecz toczył się dosłownie punkt za punkt. Druga kwarta była remisowa, obie drużyny ugrały po dziewiętnaście oczek. W trzeciej kwarcie równiez odnotowano remis, tym razem każdy zespół zdobył po piętnaście punktów.
Przebudzenie ekipy AZS WSGK nastąpiło w ostatniej części gry. Akademicy wygrali ją aż 21:12, zapewniając sobie zwycięstwo 70:65. W chwili obecnej AZS WSGK znajduje się na trzecim miejscu w tabeli grupy B.
- Przez długi czas nie mogliśmy znaleźć recepty na prostą taktykę Księżaka Łowicz - mówił po meczu Marek Białoskórski, trener zespołu AZS WSGK - Rywale po prostu nas obiegali, obnażając słabe przygotowanie kondycyjne. Zwycięstwo cieszy, ale tak grać się nie da.
Za tydzień AZS gra wyjazdowe spotkanie w Szczecinie, gdzie zmierzy się z Radexem. Przed własną publicznością zaprezentuje się ponownie 27 lutego, podejmując Doral Zetkama Nysa Kłodzko.