- Bardzo często rodzice nie umieją umotywować swojego stanowiska - przyznaje Regina Ziółkowska-Grześkowiak, ordynator oddziału dziecięcego w kutnowskiej lecznicy. - W ostatnim czasie trafiło do nas dziecko, niezaszczepione przeciwko żadnej chorobie zakaźnej. Miało naprawdę dużo szczęścia, że poważnie nie zachorowało.
- Wokół szczepień krążą różne mity. Mówi się na przykład, że powodują autyzm albo, że duża liczba szczepień szkodzi. Wszystko jest oczywiście bzdurą - przekonuje Monika Cywińska, lekarz pediatra.
Agnieszka Rychlik, którą spotykamy wraz z dwuletnią córką Lenką na oddziale dziecięcym w kutnowskim szpitalu, dziwi się rodzicom uchylającym się od obowiązku szczepień. Dziecko kutnianki zachorowało na rotawirusy. Niestety nie zostało przeciwko nim zaszczepione, bo w pierwszych miesiącach jego życia nie było na rynku odpowiednich preparatów.
- Gdyby szczepionki były dostępne, kiedy Lenka miała kilka miesięcy, to na pewno bym je kupiła i nie patrzyła na koszty. Zdrowie dziecka jest najważniejsze - mówi kobieta.
Wioletta Widawska, mama dwuipółletniej Marty oraz półrocznego Bartusia, sceptycznie podchodzi do szczepień. - Szczepię, żebym nie miała do siebie pretensji, że nie dopełniłam jakiegoś obowiązku. Na dodatkowe szczepionki mnie nie stać, bo to wydatki rzędu 600-700 zł. Zresztą koleżanki dzieci były zaszczepione na rotawirusy, a mimo to zachorowały.
Jak informuje Celina Marciszewska, dyrektor kutnowskiego sanepidu, problem z uchylaniem się od szczepień występuje obecnie w trzech rodzinach na terenie miasta i powiatu. W dwóch przypadkach toczy się postępowanie administracyjne. Jedno z nich zakończyło się sukcesem - czworo dzieci dostanie szczepionki.