Droga niszczała od lat. Jednak to, co kiedyś przypominało szlak, dziś woła o pomstę do nieba. Kierowcy z okolicy wiedzą, jak mają się poruszać po tym, co zostało z asfaltowej nawierzchni. Mimo to niejednokrotnie zdarzyło się im wjechać w dziurę. Zawsze taka podróż kończyła się wizytą u mechanika i kosztowną wymianą części.
- Córka niespełna tydzień temu wjechała w "królową dziur", tak ją tu nazywamy - wyjaśnia Szczepan Piotrkowski.
Najgorsze zdanie o drodze mają jednak nie miejscowi a przejezdni, którzy nie mogą wyjść z podziwu nad rozmiarem "królowej dziur".
- Jadąc tą drogą czułem się jakbym był na księżycu. Przecież to prawdziwy gigant. Zrobiłem kilka zdjęć, zamierzam wysłać je do ludzi, którzy organizują plebiscyty na najbardziej dziurawą drogę - mówi Michał Parski.
Przedstawiciele powiatu prowadzą w tej sprawie rozmowy z rozmowy z firmą, która przejęła obowiązku po upadłym Poldimie - odpowiedzialnego za fatalny stan nawierzchni na tym odcinku.
- Dziury na tej trasie to spadek po budowniczych autostrad. O naprawie nawierzchni rozmawiamy z przedsiębiorstwem BÖGL a KRÝSL. Myślę, że uda się załatwić środki na naprawę tej drogi. Do tego czasu większe wyrwy zostaną zabezpieczone - zapewnia Mirosław Ruciński, członek zarządu powiatu.